Wskrzeszenie i Zmartwychwstanie. Tygodnik Powszechny, 8 kwietnia 2007
Można w tym miejscu zadać pytanie, czy Łazarz nie był postacią fikcyjną.
JN: W tradycji średniowiecznej nieraz mylono dwóch Łazarzy. Tę postać, nazwijmy ją, historyczną (bo wierzę, że ktoś taki był), i tę z przypowieści o „bogaczu i Łazarzu". Ale tworzyło to postać jeszcze bardziej wymowną, gdy wskrzeszonego Łazarza, brata Marii i Marty, połączono z metaforycznym żebrakiem, okrytym wrzodami, którego po śmierci aniołowie zanieśli na łono Abrahama. A to, że wskrzeszenie nie było jeszcze zmartwychwstaniem, potwierdzała tradycja, gdy czciła aż dwa czy trzy groby Łazarza: jednego w Larnace na Cyprze, drugiego we francuskiej Marsylii czy Autun.
ZM: Źródłem pomyłek jest też często w średniowieczu cielesność. Skoro tamten był w stanie rozkładu, a ten z przypowieści nawiedzony trądem, powodującym rozpad ciała, dokonywało się utożsamienie na tym właśnie poziomie. I coś nadto jest ważne: świat antyczny, zwłaszcza grecki, jest nieczuły na ciało cierpiące. Eksponuje ciało doskonałe i moc, która się z tym wiąże. Zresztą nawet archaiczne obrazy Biblii dotyczą mocy objawiającej się fizycznie, prostacko – tak jak chociażby w przypadku Samsona. Chrześcijaństwo wnosi natomiast w świat antyczny wrażliwość na ciało cierpiące i na ciało innego. Jezus jest bowiem kimś takim, kto reaguje na ciało cierpiącego zawsze i w każdej sytuacji – dokonuje uzdrowień albo wyprowadza z grobu, z ostatecznej, zdawałoby się, przepaści. To jest właśnie przypadek Łazarza, który urasta do rangi powszechnej figury cierpienia, stając przed nami – fizycznie, „namacalnie" – jednocześnie jako ktoś inny i ja sam.
Wskrzeszenie Łazarza to problem egzegetyczno-dogmatyczny czy egzystencjalny?
ZM: Dla mnie to problem egzystencjalny, a egzegezy dokonujemy niejako przy okazji. Mamy tu bowiem widzenie bardzo wyraziste, wpisane w możliwości naszego zwykłego doświadczenia. Stąd dawne malarstwo ukazuje tę scenę w ścisłym związku ze swą własną historią i obyczajowością. Np. w średniowiecznych obrazach rzecz dokonuje się nie w pieczarze, o której mówi ewangelia, lecz w kościele – dlatego, że wówczas chowano tam zmarłych. Zapomina się zatem o egzegetycznej ścisłości, aby dać wyraz przemożnym potrzebom własnej egzystencji. I tak będzie działo się zawsze.
JN: Wskrzeszenie Łazarza, podobnie jak zmartwychwstanie Chrystusa, przede wszystkim odmieniło nasz stosunek do śmierci i życia. Gdy tę scenę komentował św. Augustyn, najbardziej interesowało go zdanie Jezusa: „Nasz przyjaciel Łazarz zasnął, ale idę go obudzić". I to, co weszło poprzez tę historię do naszej kultury, to traktowanie śmierci jako snu. Tak ją też zaczęto nazywać. Nawet cmentarz, który w tradycji antycznej nazywano nekropolią – miastem zmarłych, dla pierwszych chrześcijan stał się koimeterion – miejscem, gdzie się śpi. Śmierć jest rozstaniem ze światem, ale nie ostatecznym, bo jednocześnie widoczna jest perspektywa przebudzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.