Wojna i sumienie

Kiedyś mawiano, że „wojna to kontynuacja polityki, tylko innymi metodami". Teraz miało być inaczej. Tygodnik Powszechny, 25 listopada 2007




Jednych problem dotyczy bezpośrednio: polityków podejmujących decyzje, żołnierzy, ich rodziny. Pośrednio zaś społeczeństwo, które co jakiś czas konfrontowane jest z obrazami wojny i jej skutkami, i którego opinia wpływa na polityków.

Pytanie o zasadność – nie tylko polityczną, ale także moralną – udziału w „nowych wojnach" to pytanie również o psychologię społeczeństwa, które, skoro posłało żołnierzy, winno ich wspierać. Carl Mannerheim, fiński marszałek, pogromca Armii Czerwonej podczas „wojny zimowej", pisał: „Na wojnie często rozstrzyga czynnik psychologiczny. Przeciwnik, który czuje się słabszy, jest nim w rzeczywistości".

***

Czy polityk, który wysyła żołnierzy na „nową wojnę", może być dobrym chrześcijaninem? Czy może wysłać żołnierzy do Afganistanu i zarazem żyć Ewangelią? Uczestnicy wydarzeń historycznych różnie interpretują Biblię.

Z jednej strony ks. Jan Zieja. „Był wyznawcą radykalnego pacyfizmu – pisał po jego śmierci Jerzy Turowicz („TP" nr 47/1991) – choć sam mówił, że nie jest pacyfistą, że jest tylko wierny piątemu przykazaniu, które formułował: »Nie zabijaj, nigdy, nikogo«. Jest w tym jakiś paradoks, że te poglądy, narażając się nieraz na ostre krytyki (kiedyś groził mu sąd polowy!) głosił właśnie on, kapelan wojskowy w roku 1920, w 1939 i w czasie powstania warszawskiego, kawaler orderu Virtuti Militari" (na marginesie: radykalnym pacyfistą został ks. Zieja po wojnie 1920 r., podczas której także polscy żołnierze dopuścili się zbrodni wobec wroga i ludności cywilnej białoruskiej i ukraińskiej – choć ich postępowanie nie było „metodą" walki, jak w przypadku Armii Czerwonej).

Z drugiej strony, George W. Bush, który co chwila i z głębokim przekonaniem odwołuje się do Biblii. Takie przynajmniej wrażenie pozostaje po, skądinąd krytycznej wobec Busha, trylogii dziennikarza Boba Woodwarda („Wojna Busha", „Plan ataku", „Stan zakłamania"; wyd. Magnum). Woodward pokazuje mechanizm podejmowania w Białym Domu decyzji kluczowych dla świata i sposób, w jaki politycy je uzasadniają – także dla siebie. Oto rekonstrukcja 19 marca 2003 r.: „Prezydent wygłosił krótki, przygotowywany wcześniej tekst: »W imię pokoju na świecie oraz dobra i wolności narodu irackiego wydaję niniejszym rozkaz przeprowadzenia operacji Iracka Wolność. Niech Bóg ma w opiece naszych żołnierzy«. (...) Uniósł rękę i zasalutował dowódcom, a potem nagle wstał i odwrócił się. W oczach stanęły mu łzy; część z obecnych również miała wilgotne oczy. (...) Prezydent później tak wspominał tę chwilę: »Było to dla mnie wielkie przeżycie. (...) Modliłem się, aby nasi żołnierze byli bezpieczni, aby Bóg ich chronił, aby straty były minimalne. (...) Modliłem się, aby Pan dał mi siłę do wykonania Jego woli... Na pewno nie będę usprawiedliwiać wojny wolą Boga. Proszę to dobrze zrozumieć. A potem oczywiście modliłem się o siłę i przebaczenie dla siebie" („Plan ataku", str. 299-300).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...