Największym problemem Ameryki Łacińskiej nie były totalitaryzmy, lecz bieda i dyktatury. Tygodnik Powszechny, 6 stycznia 2008
Inny równie znany biskup, Samuel Ruiz, w latach 1960–2000 duszpasterzował diecezji San Cristóbal de las Casas w meksykańskim stanie Chiapas. Uważany za przedstawiciela teologii wyzwolenia i tzw. teologii indiańskiej, obecnie jest biskupem-emerytem, ale nadal aktywnym: przewodniczy organizacji SICSAL.
Zapytałem go, jak należy rozumieć „opcję na rzecz ubogich” i co ona oznacza dziś. Ruiz powiedział: – Należy podkreślić, że nie chodzi o opcję drugorzędną, lecz fundamentalną. Sam Chrystus jest jej podstawą. Stając się człowiekiem, ukrywa On bogactwo swej boskości, aż do samego końca i ostatecznej konsekwencji, czyli wykupienia ludzkości przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. To jest prawdziwa podstawa „opcji na rzecz ubogich”. Nie sam „biedny”, który jest jedynie konsekwencją pewnego systemu.
I dalej: – Przykład Chrystusa pokazuje, że nie ma innej drogi poza opowiedzeniem się za biednym. Bieda jest złem, które należy wyeliminować. Jeśli w Kościele są wspólnoty, w których składa się śluby ubóstwa, należy to rozumieć w dzisiejszym kontekście jako sprzeciw wobec porządku społecznego i niesprawiedliwości. Ale nie jest to zadanie tylko Kościoła, lecz całego społeczeństwa, w którym istnieje wiele wyznań. „Preferencyjna opcja na rzecz ubogich” to wezwanie do jedności religii, Kościołów i wszystkich obywateli, i walki z niesprawiedliwością społeczną.
Szkopuł w tym, że proces ten, który w różny sposób rozwijał się w różnych krajach, miał też przeciwnika: oligarchiczne reżimy, po których stronie opowiedziała się część ludzi Kościoła. W ich oczach zaangażowanie dla biednych stanowiło zagrożenie dla porządku, którego nie chcieli zmieniać.
Prof. Enrique Dussel, którego prace stanowią kanon refleksji o praktyce społecznej w ramach teologii wyzwolenia, tak tłumaczy fakt, że księża znaleźli się po dwóch stronach barykady: – Sobór odnowił Kościół, który dostał dodatkowy impuls na spotkaniu w Medellín, gdzie biskupi odkryli ogromną strukturalną biedę. A potrzebą ludu było, by Kościół swą misją ewangelizacyjną na nią odpowiedział. Część Kościoła, młodzież, świeccy puścili w ruch proces organizacyjny wokół biednych. Inni, bardziej konserwatywni, związani bardziej tradycjonalnymi ramami teologicznymi i społecznymi, przeciwstawili się temu ruchowi.
Wiele mówiono też o „moskiewskim zagrożeniu”. Jednak ZSRR niewiele rozumiał ze specyfiki Ameryki Łacińskiej. Na teologię wyzwolenia – i na całą praktykę społeczną Kościoła – patrzył z niechęcią. Zamiast „wspólnot podstawowych” na wzór pierwszych chrześcijan, Moskwa wspierała partie komunistyczne. Sowiecki komunizm był jak najdalszy od ducha komunalizmu biednych, który nie pozwalał na zewnętrzną kontrolę polityczną. W gruncie rzeczy używano tego argumentu jako wymówki do rozprawienia się z wewnętrzną opozycją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.