Cholera i miłość mają do siebie niedaleko. Zajmuje się nimi ten sam patron. Ale to nie wszystko. Na myśl o walentynkach większość z nas cierpi na jedno lub drugie. Tygodnik Powszechny, 17 luty 2008
W tej samej opolskiej diecezji, co o. Piórkowski, działa inny duszpasterz młodzieży, ks. Piotr Burczyk. Na walentynki patrzy odmiennie: – Podwaliny pod to święto są mocne, bo z krwi. Walenty to męczennik – przypomina. – A komercja? Przecież jej nie zanegujemy. Trzeba tylko przejść w inną sferę, trochę przestawić ludzkie myślenie.
Impuls, który sprowokował ks. Burczyka do zorganizowania akcji, był dość mocny: – Stringi czy prezerwatywy, które wręczają sobie młodzi ludzie, to podarunki chore. Skoro mamy najbliższej osobie coś podarować, podarujmy rzecz cenną.
I tutaj pojawia się kolejny problem z walentynkami. – Jeżeli mamy dość słabą świadomość tradycji, na której opiera się jakieś święto, łatwo o sprowadzenie go do wymiaru komercyjnego – tłumaczy dr Bogunia-Borowska. – Tak się może dziać z walentynkami. Jeżeli sfera emocjonalna człowieka i jego intymność zostaje urynkowiona, na pierwszy plan z łatwością wybija się w tym przypadku aspekt ukrytej seksualności.
Tymczasem zamknięcie święta zakochanych w ograniczeniach seksualności wypacza jego sens: – Mamy w Kościele coś do zaproponowania na ten dzień – podkreśla ks. Burczyk. – Ktoś mi zarzucił: miłość i małżeństwo nie są takie proste. Pewnie, że nie. Przez cały czas trzeba nad nimi pracować. Stąd nasz pomysł i symbol kryształu.
Otóż w zeszłym roku ks. Burczyk rozprowadzał szklane kryształki z zatopionym wewnątrz czerwonym sercem. Bardzo prosty symbol: miłość jest jak szlachetny kamień, który trzeba szlifować i pielęgnować, żeby osiągnął swoją wartość. W tym roku dziesięć tysięcy kryształków wyprodukował Svarovski. Taki gadżet kupują nie tylko młodzi i zakochani, ale też osoby z poważnym stażem małżeńskim.
– W tę stronę chcemy pójść. Żeby młodym proponować coś wymagającego – wyjaśnia ks. Burczyk. I przypomina, że Walenty jest również patronem chorych na epilepsję, cholerę oraz ludzi chorych psychicznie. – Dlatego nasz pomysł nie polega wyłącznie na tym, że obdarowuje się najbliższą osobę. On pokazuje, że miłość może działać szerzej, ponieważ dochód ze sprzedaży serc przekazujemy rodzinom z dziećmi niepełnosprawnymi i chorymi umysłowo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.