Tradycja w ofensywie

Chcemy Mszy łacińskiej w każdej parafii – zapowiada kard. Dario Castillon Hoyos, przewodniczący watykańskiej komisji „Ecclesia Dei”. Tygodnik Powszechny, 6 lipca 2008



Spokojnie do przodu


Co niedzielę w Polsce odprawia się średnio 10 „starych” Mszy (nie licząc tych w kaplicach lefebrystów). Tyle jest stałych celebracji. Do tego dochodzi siedem-osiem nieregularnych. Krakowski kapłan ks. Wojciech Grygiel z Bractwa św. Piotra (ustanowionego specjalnie dla kultywowania łacińskiego rytu) w przeciwieństwie do niektórych świeckich nie ocenia tej sytuacji pesymistycznie. – Liturgia pojawia się tam, gdzie jest potrzebna – mówi. – Uważam, że powinien tu działać mechanizm wolnego rynku: niech potrzeba wyznacza zakres posługi.

Nie o to najwyraźniej chodzi Benedyktowi XVI. Ks. Grygiel z radością przyjmuje słowa kard. Hoyosa o Mszy trydenckiej w każdej parafii, ale widzi szereg problemów praktycznych. – To dobre i pobożne życzenie, ale najzwyczajniej w świecie nie ma tylu księży, którzy znają ten ryt, trudny i wymagający sporego wysiłku, poza tym młodzi wikarzy, obarczeni katechezą, udzielaniem sakramentów i innymi obowiązkami, po prostu nie mają czasu. Sedno problemu leży w braku celebransów, tu nie chodzi o niechęć kurii.

Ostrożność biskupów ks. Grygiel tłumaczy chęcią upewnienia się, czy za inicjatywami wiernych nie kryją się kwestie polityczne. – W niektórych środowiskach widać wyraźnie np. tendencje prawicowe. W Krakowie kładę nacisk, by nie stwarzać platformy żadnych ruchów: to duszpasterstwo tych, którzy się modlą na sposób trydencki i nic więcej.

Nie można pominąć też problemu nowoczesnej architektury kościołów: w wielu z nich konstrukcja ołtarza nie pozwoli na odprawienie starej Mszy, nawet gdyby machnąć ręką na orientację (konieczność ustawienia świątyni tak, aby ołtarz znalazł się po stronie wschodniej). Nakaz wprowadzenia kursów seminaryjnych ks. Grygiel uważałby za pochopny: brakuje kadry, a należałoby przecież rygorystycznie nauczać także łaciny i śpiewu. – Warto, by ryt wszedł do parafii w sposób naturalny, bez pośpiechu. Klerykom, owszem, trzeba go pokazać. Wyłoni się wtedy grupa zainteresowanych, których warto poprowadzić indywidualnie.

Modelowe zapoznanie wiernych ze starym rytem udało się według ks. Grygiela zastosować we Wrocławiu. – W parafii NMP na Piasku proboszcz wpisał w grafik Mszę trydencką o 18.00. Stała się rzeczywistością parafialną i nikogo nie dziwi. Chyba właśnie o czymś takim marzy kard. Hoyos – przypuszcza.

Wytyczne Episkopatu zalecają w miastach ustalić jedno miejsce celebry. Ks. Grygiel nie widzi w tym nic niewłaściwego. – Kiedy ktoś pyta w kurii, odsyłają go do nas, do kościoła bonifratrów. Jeśli zainteresowanie się zwiększy, biskup zapewne wyznaczy kolejne miejsca, dbając zawsze, by liturgię odprawiano wzorcowo. Wtedy krąg jej miłośników się rozszerzy – przekonuje.

Po wejściu w życie motu proprio informacja o Mszy znalazła się na stronie internetowej krakowskiej kurii. Od tamtego czasu ks. Grygielowi przybyło 40 proc. wiernych: ławki są pełne.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...