Naprotechnologia: skuteczna i tania alternatywa dla in vitro? Pseudonaukowa metoda dla katolików, którzy boją się sztucznej prokreacji? A może wyzwanie dla współczesnej medycyny, by była bardziej ludzka? Tygodnik Powszechny, 28 września 2008
W NaPro istotna jest psychologia – żeby kłopoty z płodnością nie przesłoniły świata, nie rujnowały małżeństwa. Oraz duchowość dla tych, którzy wierzą. Podręcznik obserwacji cyklu wspomina o modlitwie.
Z osiągnięć Hilgersa może korzystać każdy, ale certyfikowanym naprotechnologiem zostanie tylko ten, kto nie będzie zalecał ani sam stosował antykoncepcji. O in vitro nie ma mowy, o aborcji nie wspominając.
Czyli „Humanae vitae” w praktyce.
Ela i Darek z Irlandii, mimo że są katolikami, że byli w neokatechumenacie, zdecydowali się na in vitro. Bo jeszcze w Polsce usłyszeli, że to dla nich jedyny ratunek. Ktoś im polecił specjalistę w Dublinie. Na pierwszej wizycie (200 euro) po dziesięciu minutach orzekł: in vitro. Stali już finansowo na nogach, rozpoczęli badania. Zawahali się tuż przed pobraniem jajeczek i nasienia do zapłodnienia. – Zrobiło się nam... dziwnie. Po tylu latach to od nas miało zależeć, kiedy będziemy mieli dziecko – przyznaje Elżbieta.
Chodzili do psychologa – klinika zapewnia go parom w rozterkach. Doktor też zapewniał, że wszczepi mniej embrionów, że nie będzie ich zamrażał. Ale niepokoili się dalej. Elżbieta zwierzyła się koleżance Irlandce, z którą była na rekolekcjach Opus Dei. Koleżanka zaproponowała jej wizytę u doktora Boyle’a. – Jeszcze jeden lekarz – zareagowali sceptycznie. – I też drogi.
Ale za te 200 euro dr Boyle spędził z nimi godzinę, a w cenie były badania, np. USG. Nie obiecywał szybkich rozwiązań: mówił o roku. To im się wydawało szczere. Zrezygnowali z in vitro, zdecydowali się na NaPro.
A więc najpierw obserwacja śluzu szyjki macicy według Modelu Creightona, czyli zmodyfikowanej metody Billingsów. To bardzo dokładne samobadanie: zawsze przed i po skorzystaniu z ubikacji, prysznica, przed snem. Nawet rodzaj papieru toaletowego jest ważny – gładki, biały. Trzeba się nauczyć czytania systemu liter, cyfr i naklejek. Potem badania hormonów. Nie w „podręcznikowym” czasie, jak Ela robiła w Polsce (wtedy wychodziły prawidłowo), lecz według tego, co wynikało z obserwacji jej cyklu.
W końcu jest przyczyna niepłodności: niski poziom hormonów. Zatem leki: na wspomagający owulację clomid Ela reaguje depresją, więc zmiana: zastrzyki z progesteronu. Po roku – ciąża. I poronienie. Prawdopodobnie progesteron wciąż za niski.
– Tłumaczyliśmy sobie, że i tak jest postęp – wyznaje kobieta. Jaś rodzi się szczęśliwie, ale progesteron wciąż na granicy normy. Wtedy – za radą Boyle’a – Ela robi badania na alergię pokarmową, unika pszenicy i nabiału. O dziwo, działa. Doktor nie jest pewny co do tej alergii, po prostu śledzi nowinki medyczne i próbuje różnych środków. – Dr Boyle nie robi niczego nadzwyczajnego. To proste rzeczy, tyle że poświęca na nie dużo czasu – podsumowuje Ela.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.