Zwyczajna świętość

Nieraz podziwiamy kogoś wielkiego, ale wcale nie chcemy wchodzić z nim w zażyłość i dlatego najchętniej stawiamy go na pomniku. Tymczasem Papież, który już za życia był nazywany wielkim, chciał być blisko ludzi i taki pozostał. Tygodnik Powszechny, 19 października 2008


Wspomina także o obyczaju Eskimosów na Alasce, „którzy umyślnie robią błąd w tkaninie czy rzeźbie, aby nie obrazić Boga próbą stworzenia czegoś doskonałego”. Wszyscy znamy ludzi, którzy za cel swojego życia obrali moralną doskonałość – zwykle są nie do zniesienia. Jak zatem zdobywać świętość i nie pomylić jej z pychą?

Poradnik dla początkujących świętych

Zmagając się z tymi pytaniami, warto sięgnąć do publikowanego pół wieku temu na tych łamach „Elementarza etycznego” ks. Karola Wojtyły. Opierając się na myśli św. Tomasza, Autor pokazuje, na czym polega dobre życie. W swojej naturze odnajdujemy skłonności, które, jeśli im się poddamy, pozwalają nam być bardziej sobą i przynoszą szczęście: rozum szuka prawdy, a wola tęskni za dobrem (za Hildebrandem należałoby dodać: serce natomiast pragnie przeżywać wartości).

Owa naturalna harmonia nie wymagałaby żadnego moralnego i duchowego wysiłku, gdyby nie została naruszona przez grzech pierworodny. Przyszły papież mówi, że dojrzewaniu w nas pełni człowieczeństwa przeciwstawia się napięcie „między tym, kim jestem, a tym, kim nie jestem, czy też nawet nie mogę być”.

Dzisiaj dzięki psychologii wiemy, że nie chodzi tylko o wrodzone wraz z grzechem pierworodnym wady: egoizm i niewrażliwość, także o nabyte i dezorganizujące nam życie „skłonności”, jak różne lęki i zranienia. Sam z siebie człowiek nie jest w stanie się realizować: ostatecznie działa na ślepo, obijając się o skutki sprzecznych sił, które nim powodują. Niezbędne jest zatem Boskie wsparcie w postaci łaski uświęcającej. I jest to wsparcie rzeczywiście Boskie, gdyż uzdalnia nas do życia życiem samego Boga. To ono ostatecznie jest naszym celem.

„Elementarz” z racji kontekstu politycznego pomyślany był jako dyskusja z materializmem i jego zarzutami wobec etyki chrześcijańskiej. Czy ukierunkowanie na Boga nie odciąga nas od życia w świecie? Czy nie „alienuje” człowieczeństwa? Wojtyła pisze, że jest dokładnie odwrotnie – mówi wręcz o „pasji rzeczywistości”. „Bóg, jako cel człowieka, bynajmniej tego człowieka nie odciąga od jego własnej doskonałości, od pełni człowieczeństwa, ale go w tej pełni tym mocniej osadza i gruntuje. Wszystko, co jest rzeczywistą doskonałością człowieka, co w jakimkolwiek kierunku go realnie udoskonala, równocześnie ma za cel Boga, jest pośrednio ujawnieniem Jego doskonałości, Jego pełni, i to bez względu na to, czy bywa przez kogokolwiek w ten sposób uświadomione,
czy nie”.

Od strony subiektywnej, z doskonałością moralną jest jak ze szczęściem: „Pragnienie szczęścia nie leży na wierzchu chceń, a tym bardziej na wierzchu czynów człowieka. (...) Jest ono celem natury, nie zaś przedmiotem wyboru”. Zarówno szczęście, jak i przynosząca je doskonałość moralna, jest celem każdej drogi człowieka, nie zaś samą drogą. Zdobywamy doskonałość po prostu będąc kochani przez Boga i ludzi, otwierając się na tę miłość i ją odwzajemniając. W ten sposób dalecy będziemy od kształtowania w sobie faryzejskiej pychy.

Nietrudno rozpoznać w tych poradach drogę życiową samego Autora.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...