Bóg ma moc stwarzać na nowo. To, co dobre i wartościowe na ziemi, będzie w niebie miało nową postać (Ks. Grzegorz Ryś) Tygodnik Powszechny, 2 listopada 2008
A jak człowiek zbawiony może być szczęśliwy ze świadomością, że jego bliscy zostali potępieni?
Po co stawiać sprawę w ten sposób? Postawmy ją odwrotnie: ludzie, z którymi na ziemi nie mogłem w żaden sposób się porozumieć, są ze mną w niebie. Św. Augustyn pisze, że w niebie jest zarówno Szaweł, który w imię wiary w Boga wydał rozkaz ukamienowania Szczepana, jak i Szczepan, który w imię wiary w Boga męczeństwo przyjął. Może nawet Szaweł ma wyższe krzesło. Na ziemi ich konsekwencja w wierze prowadziła do dramatu. W niebie znika to, co na ziemi było trudnością nie do pokonania.
Uciekł Ksiądz od pytania.
Nie uciekłem. O tym, kto jest zbawiony, Kościół mówi chętnie. Wyznaje też wiarę w piekło, ale nikogo w nim nie umieszcza – chociaż ludzie nieraz chętnie by to uczynili. Jezus mówi: „nikogo nie osądzajcie”. Dlatego perspektywa, że się z kimś spotkam w niebie, jest rzeczywista. A ta, że będę czuł ból z powodu potępienia kogoś bliskiego, jest przed nami zakryta i nie warto jej rozważać.
Wspomniał Ksiądz o wyższym krześle. Czy w niebie jest hierarchia? Słyszy się, że święci „siedzą przy stole w rozmaitej odległości od Boga”...
To są znowu obrazy, a mówimy o rzeczywistości, którą jest miłość. Dlaczego Bóg ma kochać ciebie mniej niż mnie? Próbowano już np. życie zakonne oceniać wyżej niż małżeńskie: we wstępie do tekstów brewiarzowych o św. Brygidzie napisano, że była matką wielu dzieci i wierną małżonką przez wiele lat, ale potem zapragnęła życia bardziej umartwionego i wstąpiła do klasztoru. Jak taka bzdura przeszła przez cenzurę kościelną?
Mamy skłonność do hierarchizowania postaw i przenosimy ją w zaświaty. Tylko w oparciu o co? Charyzmatów nie da się porównać.
W przypowieści o talentach najwięcej otrzymuje ten, który na początku najwięcej ich miał.
Najwięcej w naszych kategoriach. Przecież ta przypowieść mówi, że u Boga dwa równa się pięć! Jeden sługa miał dwa, wypracował drugie dwa. Bóg ocenia wyniki jego pracy tak samo, jak tego, który wypracował pięć. Ta przypowieść zawiesza arytmetykę na kołku.
Na płaszczyźnie kiedyś ludowej, dziś popkulturowej pojawia się wiara w duchy. Jak się ona ma do Świętych Obcowania?
Łączność między światem a zaświatami zawiera się w rozumieniu pojęcia Kościoła. Jesteśmy ciałem, a Chrystus – „głowicą węgła”, która scala nas w jedno. Jeśli tak, to między wspólnotą Kościoła na ziemi, w niebie czy w czyśćcu funkcjonuje komunikacja. Mogę poprosić, żebyście się za mnie pomodlili, mogę to też powiedzieć postaci kanonizowanej, ale przecież także mojemu zmarłemu katechecie.
Wynika z tego również, że ani moja świętość, ani grzech nie są moją prywatną sprawą. Skoro jesteśmy ciałem, mój brak świętości uderza w innych – grzech uruchamia lawinę skutków nie do powstrzymania.
Dawid, który zgrzeszył, musi patrzeć na śmierć swojego dziecka. Albo na dżumę zabijającą ludzi dziesiątkami. Konsekwencje jego grzechów biją we wszystkich, tylko nie w niego. Choć chciałby odwrotnie!
Z drugiej strony, nawrócenie także ma wymiar wspólnotowy. Taki jest sens odpustów: kara zostanie mi darowana dlatego, że ktoś np. w III wieku oddał życie za Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.