Bałkański zapalnik Europy

Przypadek kosowski trzeba rozważyć przede wszystkim jako wręcz modelowy przykład konfliktu wspólnotowych wartości; zmagania racji, które, wzięte z osobna, domagają się urzeczywistnienia, ale zderzone ze sobą – zawsze prowadzą do jakiegoś zła. Znak, 5/2008



Przypomnijmy więc: problem ten dotyczy m.in. ukraińskiej Autonomicznej Republiki Krymu, w której rosyjska większość dąży do niezależności od Kijowa, wspomnianych już: Abchazji i Osetii Południowej na terenie Gruzji, nieuznających władzy w Tbilisi, a także położonego we wschodniej Mołdawii Naddniestrza, które kwestionuje suwerenność Kiszyniowa nad swoim terytorium. Wszystkie te nieuznane międzynarodowo quasi-państwa, otrzymują nieoficjalne wsparcie od Rosji, służąc jej jako wygodne narzędzie nacisku na państwa sąsiednie. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie mogło dojść do rozwiązania tych konfliktów, w terminologii politologicznej nazywanych „zamrożonymi” (frozen conflicts), skoro temperaturę we wspomnianych regionach reguluje przede wszystkim Kreml… Ponadto, dalsze trwanie terytoriów o nieuregulowanym statusie jest na rękę wielu. Wspomnieć wystarczy skalę handlu bronią, przemytu narkotyków i sprzedaży kobiet dokonywanych w samym tylko Naddniestrzu.

Na obszarze postjugosłowiańskim niezaspokojone pozostają ambicje Serbów w Bośni i Hercegowinie oraz Albańczyków w Macedonii (w której zaledwie siedem lat temu doszło do otwartego konfliktu zbrojnego na tym tle), Czarnogórze i przygranicznych, południowych regionach Serbii. Separatyzm na Bałkanach będzie przez najbliższe kilka lat olbrzymim wyzwaniem dla Unii Europejskiej.

Osobną grupę potencjalnych konfliktów stanowią regiony położone w Unii Europejskiej: Kraj Basków, Katalonia, federacyjna Belgia, Szkocja czy Walia. Jednak w ich wypadku proste rozwiązania systemowe (takie jak przyznana Szkocji dziesięć lat temu autonomia) oraz nęcąca funduszami z Brukseli idea „Europy regionów” skutecznie powstrzymują separatystów od domagania się czegoś więcej – jedynie w Hiszpanii pozostawiając jeszcze służbom policyjnym problem terroryzmu.



Znosimy granice czy budujemy nowe?


Nie sposób nie zadać pytania o wpływ tendencji separatystycznych i ewentualnych następnych secesji na kształt przyszłej Europy. Polityka Unii Europejskiej w sposób oczywisty zmierza bowiem raczej w kierunku zacierania granic i budowania wspólnoty ponadpaństwowej. Tym samym akceptacja nowych granic w rejonach, które raczej na pewno (jak zachodnie Bałkany) lub być może (Mołdawia, Ukraina, Gruzja) staną się w przyszłości częścią Unii, wydaje się golem strzelonym do własnej bramki. Rzecz jasna, niepodległe Kosowo to gol strzelony w sytuacji istotnego przymusu, nie z rozmysłu i z własnej woli. Przemyślenia jednak wymaga przyszłość polityki europejskiej, w której takich sytuacji można by próbować uniknąć. Włączanie do wspólnoty europejskiej coraz mniejszych, dwumilionowych państw, którym przysługiwać będzie część praw wspólnych z potężnymi kilkudziesięciomilionowymi państwami, takimi jak na przykład Republika Federalna Niemiec, spowoduje powstanie potężnych nierówności i wymagać będzie skomplikowanych regulacji administracyjnych (pisze o tym poniżej Ulrike Guérot, s. 70).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...