Postać Boga – ilekroć pojawia się w poezji Jacka Kaczmarskiego – zawsze zdominowana jest nie przez cechy, jakie w religii judeochrześcijańskiej zwykło się przypisywać „osobom boskim”, ale przez te przynależne człowiekowi. Znak, 4/2009
Okazuje się zatem, iż sens jego istnienia wyznaczała właśnie możliwość zerwania z niego owocu – choć zgodnie z tradycją biblijną był to czyn zabroniony.
Kolejne fragmenty idealnego w zamysłach i opartego na mądrym urządzeniu świata okazują się niepotrzebne. Na drodze do nadania mu optymalnego kształtu stanęła Bogu, jak się wydaje, nie tyle niepokorna natura stworzonych istot (z którą przecież ostatecznie mógłby się pogodzić), ile Jego własna pycha i niepohamowane pragnienie bezwzględnego posłuszeństwa. Próby pozbycia się „nieprawomyślnych” doprowadziły – wbrew Bożym intencjom – do powstania świata wybrakowanego, wrogiego zarówno ludziom, jak i Bogu, popadającemu w coraz większą frustrację, czemu trudno się dziwić, kiedy
W pustym raju cokolwiek się stanie
Zawsze stanie się przeciw Niemu (Pusty raj).
Wątki zaczerpnięte z Biblii wielokrotnie jeszcze powracały w twórczości Jacka Kaczmarskiego, poddawane rozmaitym przekształceniom i przywoływane w różnych kontekstach – czy to bezpośrednio, czy to przez odwołania do dzieł malarskich o tematyce religijnej. Z czasem jednak wyraźnie obecne w Raju aluzje polityczne ustąpiły miejsca refleksji filozoficzno-światopoglądowej. Tak właśnie dzieje się w drugim z programów w całości opartych na motywach biblijnych, tym razem wyłącznie nowotestamentowych – w pochodzącym z roku 1994 cyklu Szukamy stajenki.
Stanowi on zbiór pastorałek, dalekich jednak od bożonarodzeniowego kanonu. Kaczmarski zwraca bowiem uwagę nie tyle na boskość Jezusa, ile na Jego człowieczeństwo. Każe dostrzec Maryi i Józefowi bezbronność Niemowlęcia – tym samym otrzymują oni rysy zwykłych rodziców niepokojących się o los dziecka. Mają świadomość czekających Chrystusa cierpień, w przeciwieństwie do tłumów przybywających powitać swego Zbawiciela, odsuwających jednak myśl o cenie odkupienia.
Warto zwrócić uwagę, że już rozpoczynająca program piosenka jednoznacznie ustala hierarchię tego, co ludzkie, i tego, co nadprzyrodzone: biblijna tajemnica zbawienia zostaje umieszczona na przegranej pozycji względem wydarzeń rozgrywających się tuż obok, zwłaszcza tych, które bezpośrednio stanowią o losie bliźniego.
Poszukujący nowo narodzonego Zbawiciela napotykają na swojej drodze – zamiast oczekiwanej z radosną nadzieją stajenki – „pożar w obejściu sąsiada”. Nieszczęście drugiego człowieka skłania do refleksji, że objawieniem autentycznym, choć trudniejszym do dostrzeżenia niż przekazywana w tradycji historia Bożego wcielenia i nieotoczonym powszechnym – jak ono – zachwytem, jest każde – wyznaczane narodzinami, nieuświetnionymi zabłyśnięciem gwiazdy, i zgonem, w chwili którego mrok nie ogarnie świata – ludzkie życie:
Nie tam odkupienie, gdzie meteor świeci
Nad pochylonymi głowami w koronach,
Lecz w każdym z nowo narodzonych dzieci,
Nim w mroku pożyje i bez Krzyża skona (W deszczu gwiazd…).
Niezwykłe okoliczności towarzyszące narodzinom Chrystusa przyciągają do betlejemskiej stajenki „cudów żądny tłum”, dostrzegający w Dzieciątku Tego, który wydając się na śmierć, ma ich zbawić, ale pomijający zarazem cierpienie, które ma ją poprzedzić. Przeciwwagą dla ich radosnych, ale zarazem pozbawionych refleksji oczekiwań czyni Kaczmarski pełne niepokoju rozmyślania Józefa widzącego w żłóbku przede wszystkim małego człowieka. Prosty cieśla, troszczący się o zaspokojenie najbardziej przyziemnych potrzeb Niemowlęcia, jako jedyny dostrzega tragizm czekającego Je losu:
Józefowi pot płynie z czoła,
Józef przyszłość widzi w popiołach:
Krzyż, koronę z cierni i ranę…
Dziecko Boga – a już skazane (Tyle złota i purpury…)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.