„Swój własny wróg – Mój Bóg”

Postać Boga – ilekroć pojawia się w poezji Jacka Kaczmarskiego – zawsze zdominowana jest nie przez cechy, jakie w religii judeochrześcijańskiej zwykło się przypisywać „osobom boskim”, ale przez te przynależne człowiekowi. Znak, 4/2009



W odróżnieniu od pozostałych całkiem pomija on nadzieję odkupienia płynącą z czekającej Jezusa śmierci – w centrum jego uwagi znajduje się ból mający stać się udziałem Syna Bożego. Bardziej niebezpieczny dla tajemnicy wcielenia od podważających jej radosną wymowę myśli Józefa jest jednak „cudów żądny tłum”, o którym powie poeta:

Zadeptali gaj oliwny
Poszukując odkupienia
(Tyle złota i purpury…)

Ogrójec jest wszak miejscem, w którym Chrystus prosił Boga o wybawienie Go od męki[9], a zatem dał świadectwo – jak najbardziej ludzkiego – lęku przed cierpieniem. Przybywający złożyć hołd Dzieciątku, które ma stać się ich Zbawicielem, zdają się jednak nie myśleć o tym, jak wielką ofiarą opłacone zostanie ich odkupienie.

W przeciwieństwie do Raju, gdzie Bóg wyposażony został w wiele „ludzkich”, lecz zdecydowanie negatywnych cech, w Szukamy stajenki nowo narodzony Chrystus przedstawiony został przede wszystkim jako istota bezbronna, a zarazem nieodwołalnie skazana na mękę i śmierć krzyżową. Niemal każda z piosenek cyklu zwraca uwagę nie tyle na bóstwo, ile na człowieczeństwo Jezusa, tragizm Jego „ludzkiego” losu. Widać to w puencie żartobliwego na pozór utworu stylizowanego na toczącą się w noc Bożego Narodzenia rozmowę wołu i osła:

A Dzieciątko na zwierzątka
Jasnym oczkiem swym spojrzało –
Los człowieka, los bydlątka
Zrozumiało, zapłakało…
(Straszny rwetes, bracie ośle…).

Pokazują to także włożone w usta Maryi wskazówki kierowane do Syna:

Bądź ludzki – będziesz wielki.
– Będziesz wielki
(Straszny rwetes, bracie ośle…).

Człowieczeństwo okazuje się tu ideałem moralnym, dla wielu niełatwym –
wbrew pozorom – do osiągnięcia, i zarazem miarą wielkości – nie tylko człowieka,
ale i Boga.

***

Dostrzeganie w biblijnych wydarzeniach aspektów poświadczających „ludzkie” przymioty ich uczestników (szczególnie interesujący jest ten zabieg w wypadku „osób boskich”) i czynienie tychże osnową apokryficznych utworów mają w poezji Kaczmarskiego swą przeciwwagę. Jest nią próba określenia „mistycznego pierwiastka w życiu człowieka” [10], znajdująca realizację w pochodzącej z programu Dwie Skały piosence Śniadanie z Bogiem. Boska cząstka nie ma jednak w sobie nic z wszechmocy, jest wręcz jej zaprzeczeniem – ale bynajmniej nie za sprawą dobrowolnego zrzeczenia się jej[11]. „Bóg w człowieku” nie tylko zdaje się nie radzić sobie z codziennością:

Mój Bóg nie stworzył świata w tydzień.
Robota mu niesporo idzie,
Ciągle się myli i przeklina;
Grzebiąc w szczegółach – gubi wątek,
Nie wie, gdzie koniec, gdzie początek
(Śniadanie z Bogiem).

ale wręcz szuka ucieczki od przerastających Go problemów:

Nie dziw, że czasem już nie zdzierży!
Pić zacznie, jakby żył w oberży
I w cielesnościach się zatraca…
(Śniadanie z Bogiem).
 



[9] Zob. Mk 14, 33–36.
[10] K. Gajda, Ale źródło wciąż bije... – kilka słów o piosenkach Jacka Kaczmarskiego; Wstęp do: J. Kaczmarski, Ale źródło wciąż bije..., Warszawa 2002, s. 18.
[11] Zob. H. Jonas, Idea Boga po Auschwitz, tłum. G. Sowinski, Kraków 2003, s. 40.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...