Pierwszą szkołą otwartości na innych lub egoizmu jest rodzina. To w niej poznaje się formy codziennej wzajemnej pomocy, dzielenia się nie tylko rzeczami materialnymi, ale i przeżyciami, ofiarowywania sobie czasu. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2007
Z czasem powinno pojawiać się też rozumienie potrzeb innych ludzi, gotowość niesienia im pomocy, sprawiania przyjemności, rezygnowanie z własnej przyjemności czy wygody na rzecz innych. Odpowiednie sytuacje powinni stwarzać tu oczywiście dorośli. Jeśli dziecko nie przeżyło radości ze zrobienia czegoś dla innych, satysfakcji z trudu poniesionego nie dla siebie, jeśli nie potrafi dostrzegać potrzeb innych ludzi i nie ma doświadczeń mądrego zaspokajania ich pod okiem odpowiedzialnych dorosłych – egocentryzm dorastania może zawładnąć nim całkowicie. Silne i niestabilne w tym czasie emocje przesłonią mu świat, wykrzywią obraz innych, wywołując radykalne oceny i reakcje. Egoizm będzie się rozwijać w sposób niekontrolowany, pogrążając młodego człowieka w coraz większej frustracji, poczuciu osamotnienia, niezrozumienia i doznawanej ze wszystkich stron krzywdy. Reakcją na tę sytuację będzie agresja, bezwzględne roszczenia, kupowanie sobie akceptacji i zapewnianie pozycji w grupie wszystkimi możliwymi sposobami. Taka postawa może się utrwalić.
Dorosłość mierzona niedojrzałością osobowościową, a wyłącznie wiekiem może zatem oznaczać przeżywanie życia dalej w postawie egocentrycznego dziecka i nastolatka, zapatrzonego w siebie, nigdy do końca niezadowolonego, doświadczającego samotności niezależnie od sytuacji życiowej; bezwzględnego w egzekwowaniu własnych korzyści i niewrażliwego na sytuację innych. Skądinąd tacy dorośli stworzą w końcu rodzinę egoistów walczących ze sobą o możliwie jak najbardziej komfortowe warunki dla własnego „ja”, wzajemnie się szantażujących, traktujących trudności jako konflikt interesów, a ostatecznie gotowych na jej rozbicie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.