Pierwszą szkołą otwartości na innych lub egoizmu jest rodzina. To w niej poznaje się formy codziennej wzajemnej pomocy, dzielenia się nie tylko rzeczami materialnymi, ale i przeżyciami, ofiarowywania sobie czasu. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2007
Pierwszą szkołą otwartości na innych, albo właśnie egoizmu, jest rodzina. To w niej oczywiste powinny być formy codziennej wzajemnej pomocy, dzielenie się nie tylko rzeczami materialnymi, ale i przeżyciami, branie pod uwagę potrzeb oraz sytuacji innych, jak i ofiarowywany sobie czas. Jednak musi to być zachowanie normalne, a nie wyjątkowe, szczególnie nagradzane. Dziecko powinno w domu widzieć i słyszeć o pomocy innym, powinno być wciągane do takich działań, powinno pomagać w pomaganiu. Należy je przyzwyczajać do pokonywania siebie, by zrobić coś dla kogoś, dla mamy, brata, dziadków, a potem dla coraz bardziej odległych i anonimowych potrzebujących. Niezwykłą wartość w wychowaniu przeciw egoizmowi mają działania wprowadzające możliwie stałą aktywność na rzecz innych – różne formy wolontariatu i innych bezinteresownych działań prospołecznych.
Aleksander Kamiński, twórca polskiego ruchu zuchowego (wspaniałej formy harcerskiej pracy wychowawczej z młodszymi dziećmi), zapisał w Prawie Zucha, do przestrzegania którego zuchy zobowiązują się w uroczystej obietnicy, m.in., że „wszystkim jest z zuchem dobrze”. Ta reguła może być ważną wskazówką wychowawczą do codziennej pracy z dziećmi, stawiania im wymagań. Gotowość pomocy innym była i jest programowo osią wychowawczą harcerstwa. Sprawdzianem słuszności tej drogi było dramatyczne świadectwo bohaterstwa Szarych Szeregów w czasie okupacji hitlerowskiej, w powstaniu warszawskim czy harcerek wywiezionych do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Zorganizowanie w tym obozie drużyny harcerskiej „Mury”, wbrew wszelkiej racjonalnej ocenie warunków, było możliwe dzięki determinacji kilku polskich instruktorek harcerskich, które postanowiły, w imię ideałów harcerskich, zaangażować młode więźniarki we wzajemną pomoc, wymagającą codziennej heroicznej ofiarności na granicy życia i śmierci. Wspomnienia wielu z tych, które przeżyły, potwierdzają, że działania te ratowały nie tylko fizyczne życie, ale ocalały – wbrew planom władz obozowych – człowieczeństwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.