Prawda doktryny a miłość osoby

Jednym z najbardziej gorących tematów związanych z seksualnością jest zjawisko homoseksualizmu. Jednocześnie wydaje się, że popularność tej problematyki nie służy rzetelnemu poznaniu jej istoty; bardzo często wypowiadającym się w tej tematyce brakuje znajomości podstawowych faktów i pojęć... Pressje, 8/2006




KM: Jak ów brak operowania językiem wartości wpływa na funkcjonowanie Ojca, jako psychologa? Czy odbywając psychoterapię jest Ojciec w pierwszej kolejności księdzem czy psychologiem?

JP: Gdy przeprowadzam psychoterapię nie jest ważne, że jestem księdzem (nie przestaję nim być), ale moje interwencje kliniczne wypływają z modelu oddziaływania psychologicznego a nie ze statusu duchownego i przekonań religijnych. Nie wszyscy się zgodzą z takim poglądem, jednak dla mnie jest to oczywiste. Jeśli ktoś do mnie przychodzi bo chce się zobaczyć z księdzem, to tak się dzieje. Jeśli jednak ktoś przychodzi do mnie na terapię, to ja nie przestaję być księdzem, ale nie jestem nim dla tej osoby. Co oczywiście nie znaczy, że ona mnie nie będzie tak przeżywać, ale to podlega analizie i interpretacji. Kluczową rzeczą w psychoterapii jest kwestia zrozumienia przyczyn cierpienia i przezwyciężenia go, zmiany. Gdy przychodzi do mnie osoba o skłonnościach homoseksualnych i cierpi, to ja nie oferuję jej terapii reparatywnej jako jedynego modelu oddziaływania. Nie należę do terapeutów zajmujących się tego typu terapią, którzy z definicji pracują nad zmianą orientacji seksualnej. Dla mnie osoby przychodzące z problemami w kwestii swojej orientacji są osobami o szerszych problemach, co związane jest także z tym, jak one poznają siebie w innych wymiarach. Istotne jest, by przychodząca do mnie osoba umiała zrozumieć samą siebie i wziąć odpowiedzialność za własne życie. Wtedy rozważamy różne możliwości, ale to ona musi się z czymś zidentyfikować i dokonać wyboru. Jeśli decyduje się na terapię reparatywną to wskazuję jej takie „miejsce”. Kontekst wyznacza tu pacjent, a nie moje opinie. Nie wymuszam niczego i każdy mój pacjent dokonuje wyboru zgodnie z własną wolą.

KM: Z jednej strony, w procesie ustalania pewnej nomenklatury psychologicznej, czy oceniania pewnych zjawisk psychologia pozwala sobie używać pojęć wartościujących, które czerpie z kultury. Z drugiej strony, w chwili gdy dochodzi do spotkania z pacjentem tego wartościowania nie ma. Skąd taka różnica?

JP: Historycznie patrząc źródłem tego napięcia było przekonanie, że większość ludzi cierpi wskutek internalizacji zbyt rygorystycznych norm moralnych, a psychoterapia powinna im pomóc uwolnić się od nadmiaru poczucia winy. Wartości, mylono jednak z normami. Z drugiej zaś strony, problemy natury psychologicznej często wiązano ze słabą lub „zdeprawowaną” wolą i przeceniano odpowiedzialność jednostki za jej cierpienie. Wartości są obecne w psychoterapii, ale nie mogą być narzucane przez psychoterapeutę. To pacjent w pierwszej kolejności wartościuje, wyznaczając w ten sposób psychoterapeucie dostępny mu język analizy.
«« | « | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...