Pomoc z probówki

Dofinansowanie zabiegów in vitro zapowiada minister zdrowia Ewa Kopacz. Pomysł poparł premier Donald Tusk. Rząd skłania się ku kosztownej i kontrowersyjnej metodzie, która ma być "sposobem na zwiększenie dzietności w Polsce". Niedziela, 9 grudnia 2007




Technologia zmierza do doskonalenia zabiegów in vitro. W zachodnich klinikach dąży się do zmniejszania liczby zarodków, przygotowując 1–2 zapłodnione komórki jajowe do jednego zabiegu. Czy zabieg będzie można uznać za etyczny, jeśli w przyszłości przy in vitro będzie wykorzystywana tylko jedna zapłodniona komórka jajowa? – Nawet jeśli nie zniszczymy żadnego życia przy podnoszeniu jakości technologii in vitro, metoda nie zyska akceptacji ze strony Kościoła – mówi ks. Jarosław Szymczak, z Instytutu Studiów nad Rodziną. – Bóg w naturze ludzkiej złożył misterium powstawania życia. In vitro jest zabiegiem, dokonującym się poza organizmem ludzkim, odbierającym człowiekowi godność – mówi ks. Szymczak.

Ksiądz Marek Kruszewski, duszpasterz rodzin w diecezji warszawsko-praskiej, przypomina, że korzystanie z in vitro i inseminacji naruszają VI przykazanie dekalogu i uznaje się je za grzech ciężki, z którego trzeba się spowiadać. Jak więc pomóc tysiącom małżeństw, które ogromnym cierpieniem okupują pragnienie stania się rodzicami?

– Trzeba wiedzieć, że nikt nie ma prawa do "posiadania" dzieci, nawet małżeństwo. Uzurpowanie sobie takiego prawa depersonalizuje człowieka, który staje się wtedy przedmiotem – mówi ks. Szymczak. – Zgodnie z nauką Kościoła małżonkowie mogą podejmować godziwe sposoby leczenia, umożliwiające poczęcie dziecka drogą naturalną. Kiedy wyczerpią takie możliwości – mogą adoptować dziecko, stworzyć rodzinę zastępczą czy poświęcić się działaniom opiekuńczym – wyjaśnia ks. Kruszewski.

Małgorzata z Robertem zdecydowali się na adopcję. – Podejmowaliśmy wieloletnie próby leczenia. Decyzja o adopcji była kolejnym krokiem. Wcale nie łatwym, choć przed ślubem rozmawialiśmy na ten temat. Kiedy już przystaliśmy na to obydwoje, poczuliśmy ogromną ulgę. Dzieci są jeszcze małe, zbieramy owoce przyjemnego rodzinnego życia. Doświadczamy radości i udręk wychowawczych. Nie czujemy się gorsi niż inni rodzice – mówi Małgorzata.

Tymczasem wsparcie idzie w zupełnie innym kierunku. Rosną nowi pacjenci klinik leczących bezpłodność.
– Zapomina się o profilaktyce. Trzeba przekonywać młodych ludzi o chronieniu płodności. Lekkomyślnie narażają ją na szwank przez wczesną inicjację seksualną i dużą liczbę partnerów. Przy prowadzeniu takiego stylu życia płodność zmniejszają dodatkowo choroby przenoszone drogą płciową, alkohol, narkotyki, papierosy. Doprowadza się do paradoksów: najpierw wydając pieniądze na refundowane środki antykoncepcyjne, których stosowanie może doprowadzać do niepłodności, potem wszczynając kosztowne procedury, by móc począć dziecko – mówi prof. Chazan.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...