Dofinansowanie zabiegów in vitro zapowiada minister zdrowia Ewa Kopacz. Pomysł poparł premier Donald Tusk. Rząd skłania się ku kosztownej i kontrowersyjnej metodzie, która ma być "sposobem na zwiększenie dzietności w Polsce". Niedziela, 9 grudnia 2007
Kłopoty z poczęciem dziecka w Polsce ma co piąte małżeństwo. I nie odbiegamy w tych wskaźnikach od Europy Zachodniej. Według szacunków prof. Mariana Szamatowicza, w Polsce rocznie około 2 tysiące par w 20 ośrodkach poddaje się zabiegom in vitro. Odsetek urodzonych dzieci w stosunku do naturalnych poczęć wynosi 0,2%, za granicą – 2%.
In vitro jest wciąż bardzo kosztowną metodą. Cena zabiegu waha się w granicach 4–12 tys. zł. Zdarza się, że zabieg trzeba powtórzyć 2-, 3-krotnie. Nie ma gwarancji na „szczęśliwy finał”. Według szacunków, skuteczność metody to 20–30%. Poprzedni minister zdrowia Zbigniew Religa oceniał, że na tego rodzaju zabiegi w budżecie nie wystarczy środków. W obecnej kadencji mogą się znaleźć. Wsparcie zapowiada już Lewica i Demokraci.
– Na inicjatywę trzeba spojrzeć z punktu widzenia nie tylko etycznego, ale i ekonomicznego – uważa prof. Bogdan Chazan, ginekolog położnik. – Czy stać nas na dofinansowanie in vitro, kiedy mamy tak ogromne potrzeby w opiece zdrowotnej? Kobieta, której dziecko przewlekle choruje, nie ma środków na opłacenie w ramach NFZ pobytu przy noworodku. W społeczeństwie demokratycznym ekipa rządząca podejmuje uchwały i zarządzenia regulujące różne aspekty życia. Rodzi się tu pytanie: w jakim stopniu prawo ma górować nad etyką i moralnością? – ocenia prof. Chazan.
Hanna Wujkowska, lekarz i bioetyk, określa in vitro jako metodę profilaktyczną, nie leczniczą. – Mam wątpliwości, czy można z pieniędzy publicznych finansować procedury, które nie służą leczeniu schorzenia. In vitro jest rodzajem usługi profilaktycznej, dotyczącej pewnej grupy ludzi. Czy powinna być refundowana ze składek obywateli płaconych na ubezpieczenie zdrowotne? – pyta Hanna Wujkowska. Podobnie jak prof. Chazan wskazuje na niedofinansowane inne obszary medyczne: opiekę nad matką i dzieckiem, dziećmi urodzonymi z wadami czy umierającymi w hospicjach.
Kontrowersje wokół in vitro rodzą się nie tylko z powodu planów finansowania z budżetu. Procesowi konstruowania życia ludzkiego poza łonem kobiety towarzyszy nieustanna manipulacji i to już w momencie kwalifikacji par mających trudności z poczęciem, na tego rodzaju zabiegi. – W przypadku wielu par decyzja o in vitro była podejmowana pochopnie. Prawdopodobnie główną rolę odegrał tu czynnik ekonomiczny. Odrębną kwestią jest brak rozwijania metod, które pomogłyby w poczęciu i narodzinach potomstwa – mówi Hanna Wujkowska. Ośrodki zajmujące się zabiegami in vitro najchętniej zapraszają osoby młode. Preferują pacjentki poniżej 40. roku życia. Dzięki nim kliniki polepszają statystyki skuteczności zabiegów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.