Tydzień jak co tydzień – czyli co oglądają i czytają nasze dzieci

„Jesteś tym, co jesz” – przestrzegają nas dietetycy, a my w trosce o nasze zdrowie, w mniejszym czy większym stopniu staramy się przestrzegać ich rad. Po zapoznaniu się z tygodniową ofertą medialną kierowaną do naszych dzieci nasuwa się myśl: „Uważaj! Staną się tym, co widzą i czytają!”. Cywilizacja, 26/2008



Ta „polszczyzna” z szatni rodem przewija się przez szpalty tych wszystkich młodzieżowych czasopism. Rozumiem, że język ewoluuje, ale myślę, że w mediach nie wolno go aż tak wulgaryzować. Jaki szacunek może rodzić się do „ciacha”? Czytelnicy chcący porozmawiać o swoich problemach na forach stron internetowych czasopism narażeni są na dużo bardziej wulgarne wypowiedzi o seksualnych podtekstach umieszczane, jak przypuszczam, przez dorosłych.

Miłość – sprowadzona została do flirtu, czułostkowości, wspólnej zabawy i zapoznania się z zasadami antykoncepcji. Poznanie tej drugiej osoby, budowanie relacji potraktowane zostało marginalnie – głównie jako przepisy na randkę. Czytelniczki mogą dowiedzieć się jak „zaczepić chłopaka na walentynki” („Twist”), lub tego, że „test w realu” kogoś, kogo się „złowiło w sieci”, może być trudny.

„Dziewczyna” publikująca ten artykuł bez komentarza przedstawia historie trzech dziewczyn, z których jedna się zakochała, druga odkryła, że jest obiektem seksualnych zabiegów, a trzecia, że chłopak przedstawił się za dużo starszego niż był w rzeczywistości. Osoba redagująca tę stronę Ola M. (?!) niezrażona tymi doświadczeniami podaje czytelniczkom wykaz stron internetowych z adnotacją: „Tu możesz się umówić”.

Dodatkowo publikuje ona dane statystyczne mówiące o tym, że „30% dziewczyn uważa, że flirt w sieci jest bardziej emocjonujący, bo można sobie na więcej pozwolić, ma się więcej śmiałości”, a „60% nie traktuje poważnie znajomości zawartych w internecie”. Czy Ola M. nie słyszała o przypadkach molestowania seksualnego dokonywanego za pośrednictwem internetu i czy nie zdaje sobie sprawy, że pokazywanie takich statystyk (notabene ciekawe, z jakich badań one pochodzą), może zachęcać do takiego właśnie zachowania?

Zagadnienia związane ze współżyciem seksualnym prezentowane są zgodnie z zasadami nie wychowania, ale edukacji seksualnej. Przedstawia się środki antykoncepcyjne bez odniesienia do etyki seksualnej, bowiem edukacja seksualna ma być, jak mówią jej zwolennicy, „neutralna światopoglądowo”. Tekst wręcz sugeruje normalność stosowania antykoncepcji: „Młodym kobietom, które rozpoczynają współżycie płciowe, proponuje się najczęściej kilka sposobów antykoncepcji. Te najskuteczniejsze przedstawiamy w tabelce poniżej...” („Dziewczyna”).

Na stronie internetowej „Bravo” w dziale „Miłość” znajdują się również podobne informacje, które komentują nastoletnie czytelniczki ujawniające swoje doświadczenia seksualne. Jest to jeden z efektów „neutralności światopoglądowej”. Edukacja seksualna nie promuje czystości i wierności, ale zakłada, że nastolatki będą współżyć seksualnie. Uczy więc „zapobiegania ciąży” i chorobom przenoszonym drogą płciową jako niechcianym konsekwencjom.

Stąd charakter odpowiedzi specjalisty – edukatora seksualnego skierowana do czytelniczki „Twistu”. Dowiedziała się ona, że ma chlamidiozę – chorobę przenoszoną drogą płciową, na którą zapada aż 45% młodych ludzi w wieku 15-19 lat i o sposobie terapii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...