Czy w sprzeciwie Herberta wobec krytyków zarzucających mu pesymizm nie ma wyraźnego podkreślenia własnej osobności w kulturze zdominowanej przez artystyczną postawę manifestowania obolałego "ja", postawę zawsze przecież prowadzącą do sytuacji "mnożenia rozpaczy"? Ethos, 84/2008
POEZJA ROZPACZY?
Obydwa przygotowane przez Fundację Zeszytów Literackich tomy Herberta zapewne pozwoliłyby się wpisać w nurt tak rozumianego ponownego odkrywania, a może nawet odkłamywania Herberta, lecz - czy byłoby to zasadne? Czy potwierdzają one słuszność interpretacyjnych zabiegów odsłaniających prawdziwą twarz Herberta jako poety rozpaczy?
W jednym z tekstów, które znalazły się w tomie "Mistrz z Delft"..., odnaleźć można uwagę poety pośrednio odnoszącą się do problemu krytycznoliterackiego postrzegania poezji autora Pana Cogito: "Pewni zbyt optymistycznie nastawieni do świata krytycy zarzucają mi pesymizm. Zawsze wydawało mi się to nieporozumieniem. Jeśli nawet w wierszach przeważa tonacja ciemna, nie znaczy to wcale, że autor chce szydzić z niedoskonałości świata i do realnych nieszczęść dodawać swój lament, mnożyć rozpacze"[8].
To autokomentarz Herberta stanowiący fragment większej całości. W eseju Dlaczego klasycy? pojawia się uwaga pozwalająca zrozumieć niezgodę poety na przyprawianie mu gęby zrozpaczonego: "Nie trzeba być wielkim znawcą literatury współczesnej, aby zauważyć jej cechę charakterystyczną - wybuch rozpaczy i niewiary. […] Nie mam zamiaru łatwo wyśmiewać pesymizm, jeśli jest on reakcją na zło świata. Sądzę jednak, że czarna tonacja literatury współczesnej ma swoje źródło w postawie, jaką zajmują twórcy wobec rzeczywistości. […] Uważa się powszechnie, że świętym prawem artysty jest jego ostentacyjny subiektywizm, manifestowanie obolałego «ja»"[9].
Czy w sprzeciwie Herberta wobec krytyków zarzucających mu pesymizm nie ma wyraźnego podkreślenia własnej osobności w kulturze zdominowanej przez artystyczną postawę manifestowania obolałego "ja", postawę zawsze przecież prowadzącą do sytuacji "mnożenia rozpaczy"? Czy tego dążenia do zachowania artystycznej osobności w kulturze poddającej się modzie na rozpacz nie należy uznać za w pełni uzasadnione? Czy Herbert nie jest kimś na tyle osobnym, by nie traktować go jako jednego z wielu zrozpaczonych twórców, manifestujących swoje obolałe "ja"?
Jest też w takim postawieniu przez Herberta sprawy jego stosunku do poezji małej rozbitej duszy "z wielkim żalem nad sobą"[10] wyraźny element autokreacji - autokreacji artysty pragnącego ocalić swoją oryginalność, której nie służy poetyckie mnożenie rozpaczy.
W rozmowie z ks. Januszem S. Pasierbem - przypomnianej w tomie Herbert nieznany - bardzo dobrze widoczna jest ta niechęć poety do zabójczych dla sztuki, uproszczonych, jednostronnych ujęć rzeczywistości.
Z nieskrywaną irytacją zauważa on: "Zrozumcie wreszcie, że jeżeli coś ma się zrobić w życiu, trzeba mieć dwa skrzydła"[11]. Uwaga ta została wypowiedziana we fragmencie rozmowy dotyczącej religijnych wierszy Herberta, który upomina się o prawo artysty do posiadania skrzydła zarówno anielskiego, jak i diabelskiego, o prawo do kwestionowania tego, co zastygło już w religijny stereotyp.
Czy ta uwaga poety nie odnosi się jednak pośrednio również do sprawy jego rzekomej rozpaczy? Czy nie oznaczałaby ona pozbawienia się jednego skrzydła? To głos przede wszystkim poety. O rzemiosło poetyckie chodzi Herbertowi, gdy mówi, że potrzeba dwóch skrzydeł, by czegoś dokonać. W innej rozmowie deklaruje zaś jeszcze bardziej dosłownie: "To, co się pisze, powinno być wyrazem naszych wewnętrznych sprzeczności"[12]. Pisanie czerpiące z jednoznacznej nadziei albo rozpaczy jawi się Herbertowi jako nieinteresujące artystycznie.
[8] Z. H e r b e r t, Dotknąć rzeczywistości, w: tenże, "Mistrz z Delft"..., s. 161.
[9] T e n ż e, Dlaczego klasycy?, w: tenże, "Mistrz z Delft"..., s. 141.
[10] T e n ż e, Dlaczego klasycy, w: tenże, Poezje, PIW, Warszawa 1998, s. 354.
[11] Ze Zbigniewem Herbertem. Rozmawia ksiądz Janusz S. Pasierb, w: Herbert nieznany, s. 65.
[12] "Czym byłby świat…". Rozmawia Halina Murza-Stankiewicz, w: Herbert nieznany, s. 56.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.