Czy w sprzeciwie Herberta wobec krytyków zarzucających mu pesymizm nie ma wyraźnego podkreślenia własnej osobności w kulturze zdominowanej przez artystyczną postawę manifestowania obolałego "ja", postawę zawsze przecież prowadzącą do sytuacji "mnożenia rozpaczy"? Ethos, 84/2008
Oczywiście, Herbert nie jest poetą łatwego optymizmu czy choćby stoickiego dystansu. W tekście Miastu Münster stanowiącym Podziękowanie za Europejską Nagrodę Poetycką deklarował: "Poezja, jeśli warta jest tego imienia, powinna być szkołą dobroci, pokuty, skruchy i wybaczenia. Pochylać się jak dobry Samarytanin nad każdym cierpieniem"[13].
Poetycka refleksja nad cierpieniem nie jest jednak u Herberta równoznaczna z uleganiem rozpaczy. "Bolesny" stosunek do świata, o którym mowa w tym samym tekście[14], trzeba rozumieć raczej jako współczucie, pamiętając o Herbertowej uwadze z eseju Labirynt nad morzem: "Nie ma innej drogi do świata, jak tylko droga współczucia"[15].
Kontekstem rozjaśniającym sens słów o bolesnym stosunku do świata jest również list poety do Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich, w którym pojawia się formuła "podróży jako zapasów ze światem"[16]. Zapasy ze światem - pojedynek, w którym nierzadko doznaje się bólu.
We wszystkich tych wypowiedziach - tak jak i w poezji - okazuje się Herbert poetą skupionym raczej na rzeczywistości niż na swoim obolałym "ja". Czytelnik tomu esejów "Mistrz z Delft"... wielokrotnie może się przekonać o stałości tej postawy.
Czy nie jest znacząca opinia Herberta o Avercampie wyrażona w eseju De stomme van Kampen (1585-1634): "Avercamp przyjmuje, że świat jest dobry i godny zamieszkania, jego małe postacie na tle rozległej panoramy oddane są z czułą dokładnością miniaturzysty, bez cienia sarkazmu czy ironii. Obca mu jest medytacja wielkiego Flamanda nad przemijaniem, obojętnością przyrody, znikomością egzystencji. I w tej zgodzie na to, co istnieje, w naiwnej, spontanicznej akceptacji rzeczywistości jest Avercamp arcyholenderski"[17].
Czy nie można tutaj dostrzec próby poszukiwania "drugiego skrzydła" sztuki holenderskiej? Obok ciemnego Rembrandta stawia Herbert jasnego, akceptującego rzeczywistość Avercampa. Bynajmniej nie stawia go wyżej od słynnego Flamanda, ale poszerza perspektywę postrzegania sztuki holenderskiej, a może i sztuki w ogóle.
Deklaracja wiary w rzeczywistość, w jej uzdrawiającą dla sztuki moc wyraźnie wybrzmiewa w eseju Willem Duyster (1599-1635) albo Dyskretny urok soldateski: "Obrazy błahe posiadają moc oczyszczania duszy, zapowiedź wybaczenia - żółty mur ze śladami wielu jesieni i kępami chwastów na szczycie, kawałek ziemi, pochyła olcha, łuszcząca się sina rzeka i rybak pod niebem zachodu, kilka jabłek rozsypanych na stole i dzban, i nóż, i zmięta serweta - jakby one mogły wyrazić tęsknotę za niedościgłym, niepewnym porządkiem wszechświata"[18].
Konkret rzeczywistości ma moc oczyszczania duszy. Dotknięcie świata w jego choćby i najprostszych przejawach potrafi wyrwać człowieka i artystę ze stanu nadmiernego skoncentrowania na sobie samym. Kontemplacja kilku jabłek rozsypanych na stole upewnia co do tego, że świat istnieje. W rozmowie z Renatą Gorczyńską przyznawał się Herbert do praktykowania metody twórczej opartej na kontemplacji rzeczywistości: "Robić studium przedmiotu, nie siebie, kontemplować coś, co jest poza mną. Kontemplować to znaczy rozważać, chłonąć oczami, doznawać jakichś dziwnych przeżyć, że jest coś poza mną"[19].
[13] H e r b e r t, "Mistrz z Delft"…, s. 136.
[14] Por. tamże.
[15] T e n ż e, Labirynt nad morzem, w: tenże, Labirynt nad morzem, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2000, s. 55.
[16]"Kochane Zwierzątka…". Listy Zbigniewa Herberta do przyjaciół - Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich, oprac. M. Czajkowska, PIW, Warszawa 2000, s. 177, list z 24 X 1997.
[17] H e r b e r t, "Mistrz z Delft"…, s. 45.
[18] Tamże s. 54.
[19] Sztuka empatii. Rozmawia Renata Gorczyńska, w: Herbert nieznany, s. 178.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.