Dzieci innego Boga?

Proponując terapię naprawczą trzeba być ostrożnym, aby jej nie ideologizować. Nie przedstawiać jej jako jedynego modelu oddziaływania psychoterapeutycznego ani nie czynić zeń psychoterapii chrześcijańskiej. Wieź, 10/2007




J. Prusak SJ: Sugestia: pomóż sobie, a pomożesz nam – jest formą manipulacji. Jest dużym obciążeniem dla tego, kto jest jej adresatem. Znam osoby, które wzięły taki komunikat na serio, nie po to jednak, żeby pomóc sobie, lecz rodzicom. W ten sposób nie można jednak im pomóc, nie można przecież cierpieć w zastępstwie. Taki argument nie jest również właściwą motywacją do terapii. Młodemu człowiekowi trudno uczciwie zagwarantować, że za tydzień, miesiąc czy nawet rok sytuacja się zmieni. Trudno mu też żyć z myślą, że przyczynia cierpienia rodzicom. Sam w takiej sytuacji namawiam młodego człowieka do podjęcia terapii, która będzie przestrzenią pracy z tym, co on przeżywa. Być może ta terapia przełoży się na funkcjonowanie rodziców. A jeśli tak się nie stanie, na pewno przełoży się na funkcjonowanie tej osoby. Na pewno nie można „kupować” oferty rodziców, trzeba jednak starać się ich zrozumieć.

– W przypadku rodziców wierzących akceptacja homoseksualizmu dziecka napotyka na kolejne problemy. Taki rodzic żyje nierzadko w rozdarciu między potrzebą wierności zasadom wiary a miłością do dziecka. Żyje też w lęku, że nie mogąc przyjąć dziecka takim jakie ono jest, traci z nim więź.

J. Prusak SJ: Sytuacja, kiedy młody człowiek odkrywa, że nie udaje mu się uporać ze swoimi homoseksualnymi skłonnościami, ale ze względów światopoglądowych decyduje się na życie w samotności, choć bolesna, jest dla rodziców łatwiejsza do akceptacji, niż ta, kiedy dziecko decyduje się na życie w związku. Wielu katolickich rodziców nie radzi sobie z taką sytuacją. Jako ksiądz mówię wówczas rodzicom, że to jest dalej ich dorosłe dziecko. Powiedzmy jasno: rodzice nie ponoszą winy ani odpowiedzialności moralnej za to, co ich dziecko robi ze swoim życiem. A lęk, że będą potępieni, ponieważ przyzwalają na homoseksualizm dziecka, bo nie są w stanie radykalnie od niego się odciąć, choć zrozumiały, nie ma teologicznego uzasadnienia.

Rodzice mogą nie zgodzić się na to, aby na rodzinną wigilię syn czy córka przyprowadzili swoją partnerkę czy partnera, ale niedobrą sytuacją byłoby, gdyby nie pozwolili na to, żeby ono samo w niej uczestniczyło.

– A jeśli się godzą, bo na przykład zdają sobie sprawę, że inaczej ich dziecko spędzi tę wigilię nie przy rodzinnym stole, ale ze swoim partnerem?

C. Żechowski: Wydaje się, że z podobną sytuacją zderza się dziecko, kiedy jego rodzice rozwiedli się i żyją w nowych związkach małżeńskich. Z jednej strony czuje z nimi bardzo silną więź , z drugiej nie jest na ogół w stanie zaakceptować tego nowego związku, nowej żony ojca czy nowego męża matki.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...