Sam jako biskup zdziałam niewiele

Każde czasy mają swoją skalę trudności. Dzisiejsze są zupełnie inne niż trzydzieści czy dwadzieścia lat temu. Nie chcę bagatelizować aktualnych problemów, bo to są rzeczywiście wielkie wyzwania do nowej ewangelizacji. Patrzmy jednak na nie we właściwych proporcjach. Wieź, 6/2008



Najważniejsze, że wszyscy wspólnie jesteśmy pielgrzymującym Ludem Bożym – potrzebnym Chrystusowi, żeby kontynuować to, co On robił na ziemi przez trzydzieści trzy lata: głosić prawdę o Bogu-Ojcu, który kocha, nieść zbawienie i czynić miłość. To są najważniejsze zadania Kościoła.
Od razu pojawia się tu pytanie: Czy jesteśmy świadomi takiej eklezjologii, gdy dyskutujemy o Kościele, gdy o nim piszemy? Czy w polskim mówieniu i pisaniu o Kościele nie ma zawężenia Kościoła do duchownych, a czasem nawet tylko do biskupów? I po drugie: czy newralgiczne dyskusje ostatnich lat o Kościele – medialne i nie tylko medialne – dotyczą podstawowej jego misji? Czy spieramy się o sposób wierności Chrystusowi, sposób głoszenia Ewangelii? Czy spieramy się o świadectwo w Kościele? Czy spieramy się o kształt liturgii, w której uobecnia się zbawienie Chrystusa? Czy w polskich dyskusjach o Kościele dominujący element stanowią te tematy, które są istotą misji Kościoła? A może obraca się ta dyskusja po terenach zupełnie jałowych, skądinąd ważnych, ale jednak marginalnych? Czy nie gubimy w ten sposób tego, co jest istotą misji Kościoła?



Specyfika Kościoła warszawskiego


Czym się różni Kościół warszawski od innych Kościołów, które poznałem, zwłaszcza krakowskiego i koszalińskiego? Nie jestem człowiekiem jubileuszy. Nie obchodzę ani pierwszej rocznicy pontyfikatu, ani drugiej, piątej czy dwudziestolecia bycia biskupem, ponieważ uważam, że tego typu jubileusze niewiele wnoszą do mojego życia. Zastanawiam się za to w takich chwilach, czy ten czas, kairos, który został mi dany, razem ze współpracownikami dobrze wykorzystałem? Zdaję sobie sprawę, że jeden rok, który tu przeżyłem, to z jednej strony bardzo dużo, ale zarazem bardzo mało na poznanie procesów, osób i spraw w Kościele warszawskim. Wydaje mi się, że starałem się w tym czasie nie oszczędzać, a przynajmniej wejść w problemy Kościoła warszawskiego zarówno ze strony osób świeckich, jak i duchownych, które ten Kościół stanowią. Przecież to razem z nimi ten Kościół współprowadzę. Tylko tak mogę widzieć swoją misję – sam jako biskup niewiele zdziałam bez kapłanów, bez świeckich, bez elit, bez stowarzyszeń, bez grup, bez KIK-u, bez innych organizacji, które działają na własną chrzcielną odpowiedzialność i stanowią Kościół.
Są pewne rzeczy, które można zmienić prawie natychmiast, od zaraz. Ale one dotyczą spraw nie najważniejszych. Łatwo bowiem można zmieniać osoby i struktury w seminarium duchownym, w kurii, w innych instytucjach kościelnych, które powinny działać bardziej duszpastersko. W najbliższym czasie moje decyzje pójdą w tym kierunku. Ale najtrudniejsze są działania, które wymagają długofalowości – zwłaszcza nowa ewangelizacja w Kościele warszawskim, na miarę potrzeb XXI wieku i na miarę specyfiki tego Kościoła.

Jaka jest ta specyfika? Przede wszystkim jest to diecezja stołeczna. Dlatego przez długie lata metropolici warszawscy pełnili w Kościele w Polsce inne dodatkowe funkcje. Na szczęście mnie ich nie powierzono. Ciągle podkreślam, że chcę być przede wszystkim biskupem Kościoła warszawskiego – może nie wyłącznie, ale to zadanie ma być na pierwszym, najważniejszym miejscu. Dziękuję Bogu za to, że zostały ze mnie zdjęte te funkcje, które odrywały moich poprzedników od tej zasadniczej funkcji – bo musieli być arcybiskupami dwóch odległych od siebie archidiecezji czy przewodniczącymi Konferencji Episkopatu. To nie ułatwiało pełnienia misji biskupa diecezjalnego. Mogę jedynie podziwiać moich poprzedników i cieszyć się, że potrafili robić to wszystko, nie zaniedbując Kościoła warszawskiego.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...