Każde czasy mają swoją skalę trudności. Dzisiejsze są zupełnie inne niż trzydzieści czy dwadzieścia lat temu. Nie chcę bagatelizować aktualnych problemów, bo to są rzeczywiście wielkie wyzwania do nowej ewangelizacji. Patrzmy jednak na nie we właściwych proporcjach. Wieź, 6/2008
To tylko jeden przykład napięcia, jakie istnieje między Kościołem z wyboru a wiarą masową. Nie chodzi mi o przeciwstawianie elit masom. Formowanie i przygotowywanie elit traktuję jako pogłębianie katolicyzmu tradycyjnego, czyli próbę zapuszczania tego głębokiego korzenia wiary, który jest potrzebny wszystkim.
Na koniec powiem jeszcze o mediach i ich udziale w ewangelizacji. Nie tylko w informowaniu o Kościele, ale o ich obecności w ewangelizacyjnej misji Kościoła. Bardzo mi odpowiada formuła ubiegłorocznego laureata Nagrody „Ślad”, pana Szymona Hołowni, który powiedział, że widzi swą rolę w mediach w ten sposób, że nie działa w budynku kościelnym, lecz przed nim, nawet dość daleko przed kościołem, i próbuje pokazywać drogę. Drogę do kościoła-budynku, ale przede wszystkimi do Kościoła-wspólnoty. Do Kościoła, którym wszyscy jesteśmy.
Bez mediów Kościół dzisiaj nie poradzi sobie w głoszeniu Ewangelii, bo bardzo szybko zawęzilibyśmy się do kręgu ludzi przekonanych, których i tak przy sobie mamy, więc ta wysepka by się stopniowo zmniejszała. Znów nawiążę do Nagrody „Ślad”, którą w tym roku otrzymał ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”. Jego pismo to znakomity przykład pisma katolickiego otwartego na problemy społeczne, etyczne, polityczne, a ostatnio nawet także na problemy gospodarcze. Dzięki temu ma szanse trafiać także do ludzi mniej związanych z Kościołem. Jeżeli gazeta kościelna jest rozprowadzana tylko poprzez parafie, to trafia do 10% ludzi, którzy są w kościele i do ich rodzin, natomiast nie trafia do tych, do których trafić powinna. „Gość Niedzielny” słusznie robi inaczej.
Nie obejdzie się także bez mądrej obecności ludzi Kościoła w mediach publicznych i prywatnych, nawet jeżeli czasem przysparzają one Kościołowi sporo kłopotów i stawiają trudne pytania. Także wtedy trzeba tam być obecnym. Trzeba prostować, a nie denerwować się – również wtedy, gdy media hasają po tych polach, które niekoniecznie należą do istotnej misji Kościoła, ale to jest dla nich w tym momencie ciekawe. Jeżeli to robią uczciwie, solidnie, w duchu prawdy, to czasem gorzką prawdę trzeba przyjąć z życzliwością, wierząc, że służy to dobru sprawy.
Generalnie – musimy pamiętać, że jako Polacy, polscy katolicy mamy wielką szansę. Wspaniałą sprawą jest fakt, że – jak wynika z opracowań ks. Witolda Zdaniewicza, dyrektora Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego – od lat sześćdziesiątych wskaźnik osób praktykujących utrzymuje się w Polsce na stabilnym wysokim poziomie. Było wyraźne wahnięcie w górę w roku jubileuszowym 2000, natomiast lata 2004 i 2005 przyniosły pewne obniżenie. Nie można jednak mówić o jakimś zasadniczym spadku. To jest przykład fenomenu polskiego katolicyzmu, który socjologowie wielkiej międzynarodowej klasy uznają za specyfikę Polski i szansę na przyszłość. Ale ja ciągle powtarzam, że za darmo nie uda nam się tej szansy wykorzystać. Owszem może tak być, że Polska będzie krajem i nowoczesnym, i religijnym – ale do tego trzeba naszej ciężkiej pracy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.