Rysa czy pęknięcie

Całą tę sytuację poznajemy poprzez Joannę, jesteśmy niejako w jej skórze poddawani trudnej próbie zaufania człowiekowi, któremu bezgranicznie ufała, a teraz rozdzierana jest wątpliwościami – i tymi wobec kogoś najbliższego, i tymi, czy nie krzywdzi nimi kochanej osoby. Więź, 9/2008



Być może – jak sugerujesz – Jan rzeczywiście uległ w młodości szantażowi, a jego współpraca z SB była jedynie epizodem. Nawet, jeśli właśnie tak było, czy dla Joanny ten fakt może być czymś bez znaczenia? Taki epizod nie musi przekreślać czy unieważniać wspólnego szczęśliwego życia, ale nie może nie pozostawić na tym życiu rysy. Tym bardziej, że Jan nie przyszedł do Joanny i nie powiedział jej: – Dałem się zastraszyć SB, wybacz mi. Być może nie zrobił tego, ponieważ cała ta sprawa jest podłym pomówieniem. Sytuacja Joanny jest jednak wyjątkowo trudna – z enuncjacji esbeka wynika, że Jan pojawił się w jej życiu z takim celem, z jakim Zofia Obretenny weszła w życie Jasienicy. Co z taką wiedząc zrobić, skoro ona boleśnie uderza w Joannę i nie daje jej spokoju? Byłbyś w stanie powiedzieć jej: nie jest ważne, czy wierzysz Janowi, czy mu nie wierzysz...

Ksiądz

Nie o to mi chodzi. Przyznaję, sytuacja Joanny to psychologiczny potrzask. Nie wiemy jednak, czy przyznanie się do winy przez Jana cokolwiek by zmieniło. Tytułowa „rysa” jest nie do uniknięcia. Co zrobić, żeby się nie powiększała do rozmiarów katastroficznego pęknięcia? Jeśli nawet przez tyle lat Jan nie ujawniał domniemanej zdrady z młodości, to przecież żył z jej świadomością. To musiało być dla niego trudne, bo jest – jak wiemy z filmu – człowiekiem wrażliwym. A przyznasz chyba, że zdecydowanie się na taki krok – odzierający człowieka z najbardziej wstydliwej tajemnicy życia i obnażający go wobec innych – nie jest łatwe, tym bardziej, że wiara w ludzkie miłosierdzie i przebaczenie może okazać się złudna. I ta straszna prawda wisi nad człowiekiem jak miecz Demoklesa. Pytanie: czy zawsze musi on spadać i ścinać głowy? Komu właściwie ujawnianie jej jest potrzebne?

Córka Joanny i Jana, próbując ratować małżeństwo rodziców, pyta: – Jak można stawiać takie słowa wobec całego życia człowieka? Jak można tak nic pamiętać? Bo to jest problem. Nawet jeśli Jan miał w swoim życiu ten straszny epizod, to czy jego ujawnienie od czegoś wyzwala? Przecież ta prawda ma siłę niszczącą. Jan nie wytrzymuje i jedzie do ubeka nie po to, żeby z nim dyskutować, tylko po to, żeby dać mu w pysk. Zadaje powalonemu na ziemię tajniakowi kluczowe pytanie: – Co, kurwa, z tego masz? Co masz?

No właśnie, co?

Kobieta

Scena z córką (jak zawsze znakomita Kinga Preis) jest rzeczywiście bardzo mocna – ona oskarża nie ojca, lecz matkę. Staje po stronie ojca chyba nie tylko dlatego, że – w jej mniemaniu – dzieje się mu krzywda ze strony matki, ale również dlatego, że to bardziej jemu niż matce zawdzięcza szczęśliwe dzieciństwo. To szczęśliwe dzieciństwo jest faktem, a słowa ubeka są być może obrzydliwym kłamstwem. Pojawiły się jednak i – jak mi się zdaje – nie unieważniły dobra, które stało się w życiu Joanny, Jana i ich córki. Joanna chciałaby przecież wierzyć Janowi – sama nie wiem, co jest dla niej większym dramatem, czy możliwość, że jej małżeństwo zostało zaaranżowane przez SB, czy to, że nie jest w stanie zignorować obudzonych podejrzeń, nie jest w stanie ufać Janowi.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...