Podstawowe pytanie brzmi: czy droga artystyczna była poważną kontrpropozycją dla powołania duchownego Karola Wojtyły? Wydaje się, że twórczość poetycka, a zwłaszcza występy sceniczne stanowiły tylko tło kluczowej decyzji.
Drugim jego przewodnikiem pozostawał w tym okresie – za pośrednictwem lektur, ale także rozmów z Janem Tyranowskim – święty Jan od Krzyża. 24 czerwca 1942 roku przypadała czterechsetna rocznica urodzin Doktora Mistycznego. Wojtyła był obecny na uroczystościach jubileuszowych w Krakowie organizowanych przez karmelitów bosych. Poprosił o rozmowę z wychowawcą zakonnych kleryków ojcem Pawłem Gutem OCD. Wypożyczał z klasztornej biblioteki dzieła świętego Jana od Krzyża. Zagłębiał się w jego poezję, będącą swoistym traktatem mistycznym. Młodym człowiekiem zajął się prowincjał, ojciec Józef Prus OCD. Mimo znacznej różnicy wieku prędko nawiązała się między nimi nić porozumienia. Karol zwierzył się zakonnikowi ze swojej fascynacji duchowością Karmelu, wyniesionej jeszcze z Wadowic, w których w dniu Pierwszej Komunii przyjął znak tej duchowości – maryjny szkaplerz. Mówił o pragnieniu wstąpienia do zakonu. Okazało się to jednak niemożliwe. Pod presją Niemców nowicjat w Czernej został zamknięty. Nie wchodziło też w rachubę zwolnienie z pracy w Solvayu człowieka młodego i zdrowego. Ewentualne obłóczyny Wojtyły musiałyby być odłożone na czas powojenny. Ale on już nie chciał i nie mógł czekać.
Wstąpienie do nielegalnego seminarium diecezjalnego pozwoliło mu na połączenie nauki z pracą w fabryce. Po sześćdziesięciu latach, w czasie ostatniej, pożegnalnej wizyty w Polsce, w okolicznościach konsekracji sanktuarium Miłosierdzia Bożego w miejscu wiecznego spoczynku siostry Faustyny stary już papież przypomniał o jeszcze jednym czynniku, który go wówczas kształtował: Na koniec tej uroczystej liturgii pragnę powiedzieć, że wiele moich osobistych wspomnień wiąże się z tym miejscem. Przychodziłem tutaj zwłaszcza w czasie okupacji, gdy pracowałem w pobliskim Solvayu. Do dzisiaj pamiętam tę drogę, która prowadziła z Borku Fałęckiego na Dębniki, którą odbywałem codziennie, przychodząc w drewnianych butach. Takie się wówczas nosiło. Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach![10]
Posłanie o Miłosierdziu Bożym zawarte w objawieniach siostry Faustyny Kowalskiej okaże się – obok samej osoby i nauczania Jana Pawła II – największym wkładem Polski do dziedzictwa Kościoła powszechnego w XX wieku. Zadziwiające, jak to posłanie silnie oddziaływało na mieszkanców okupowanego kraju, podobnie zresztą jak na emigrantów i żołnierzy tułaczy, mimo nieznajomości treści tych zapisków. Nie znał ich również dwudziestokilkuletni Karol Wojtyła. Przeczytał je dopiero w latach sześćdziesiątych, gdy jako biskup krakowski uzyskał od prefekta Świętego Oficjum, kardynała Alfreda Ottavianiego, uchylenie zakazu propagowania form pobożności opartych na objawieniach siostry Faustyny i wszczęcia fazy diecezjalnej jej procesu beatyfikacyjnego.
Na seminarzystę przygotowującego się do kapłaństwa oddziaływały w czasie wojny, podobnie jak na innych, sława świętości siostry Faustyny i symboliczne treści zawarte w wizji Jezusa Miłosiernego. Reszta jest tajemnicą życia nadprzyrodzonego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.