Niedawno opowiadałem w jednym z wywiadów, że w warunkach wojennych przy akcji pomocy Żydom i przy druku tajnej prasy bardziej bałem się Polaków niż Niemców. Wywołałem oburzenie, ale tak było!
Nosowski
Wydaje mi się, że ludzie dobrej woli – czytając Grossa, Barbarę Engelking czy Jana Grabowskiego – nie kwestionują faktów wydawania, rabowania czy mordowania Żydów przez Polaków. Spór może się toczyć o interpretację tych faktów. Wspomniani autorzy patrzą na te postawy w kontekście nie ówczesnego czasu w ogóle, lecz przede wszystkim w kontekście relacji polsko-żydowskich. W ten sposób tłem, które wyjaśnia owe haniebne postawy, staje się antysemityzm. Jak Pan patrzy na tę kwestię?
Bartoszewski
Gdy o tym słyszę, to przychodzą mi do głowy analogiczne sytuacje niedotyczące Żydów i pytania, na które nie mam gotowych odpowiedzi. Dlaczego w 1944 roku po bezprzykładnej i jedynej w Europie tragedii zagłady Warszawy (nie było drugiej stolicy, która uległaby w takim procencie zniszczeniu) te części miasta, które ocalały, podlegały rabunkom? I kto wtedy rabował Warszawę? Kto przyjeżdżał furmankami? Kto zabierał rzeczy z mieszkań? Skąd wzięły się powojenne procesy za wcześniejsze podobne rabunki w czasie wojny? Choćby proces popularnej aktorki Marii Malickiej, która przez swoje znajomości wynajmowała niemiecki samochód, którym przyjeżdżała spod Warszawy i wywoziła z miasta nie swoje rzeczy i meble. A ciekawe, na czym bogacili się ludzie mieszkający dokoła Warszawy? Oni wynosili ze stolicy rzeczy po akowcach i ich rodzinach! Po zamordowanych, poległych, wygnanych!
Nierdzenni warszawiacy tego nie muszą wiedzieć, ale każdy historyk Warszawy wie, że niektóre dzielnice, jak Żoliborz czy Mokotów, były zniszczone w nie więcej niż 40%. Tam były dobrze zagospodarowane, inteligenckie bloki i mieszkania pełne wartościowych rzeczy. Niemcy, owszem, podpalali te bloki, ale zanim oni je podpalili, to je rabowano. I czynili to nie tylko Niemcy. Rabowali także obywatele polscy. Ochrzczeni. Bynajmniej nie męty społeczne.
To zresztą ogólnoludzka cecha. Dlaczego w Nowym Orleanie po tragicznej klęsce powodzi policja amerykańska dostała pozwolenie strzelania bez ostrzeżenia do wszystkich, którzy poruszają się w domach osób ewakuowanych? Bo rabowano! Bo sąsiedzi rabowali sąsiadów. A dlaczego i u nas w ostatnich przypadkach powodzi wielu ludzi tak kurczowo trzymało się swoich domów, dopóki byli sąsiedzi? Z powodu przywiązania do tego budynku? Nie, oni się bali o swoje mienie! Bali się rabunku. Nie z rąk jakichś „obcych” – Żydów, Turków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów czy Niemców, lecz z rąk zapewne ochrzczonych chrześcijan, którzy na pewno posyłali dzieci do Pierwszej Komunii.
Gazety warszawskie, zwłaszcza „Życie Warszawy”, zamieszczały w pierwszych latach powojennych, mniej więcej 1945–1948, takie drobne wiadomości, gdzie pisano o pladze band wokół Pawiaka, które przesiewały popioły i rabowały, co się dało. A w pobliżu Pawiaka było miejsce egzekucji zbiorowych i miejsce spalania zwłok z egzekucji ulicznych uczestników walk o niepodległość.
Mówię nie o getcie, lecz o Pawiaku! Po drugiej stronie ulicy Dzielnej, przed Pawiakiem, szukano złotych zębów! Po kim? Po Żydach? Nie. Po ludziach! Czy ten haniebny proceder miał jakieś oblicze ideowe bądź religijne? Nie, absolutnie!
Nosowski
Skąd się to zatem brało?
Bartoszewski
Może to wojenno-powojenne zdziczenie? Może to pochodna faktu, że w Polsce przed wojną 33% ludności to analfabeci? Może to wina zbiorowa obejmująca każdego, kto nie wpłynął na innych? Bo przecież w jakimś stopniu ludzie odpowiadają za swoich bliźnich. Oczywiście, w jakimś stopniu. Może to natura ludzka? Może takie zachowania tkwią ukryte w ludziach i ujawniają się w „sprzyjających” okolicznościach, czyli w czasach podłych?
Niedawno opowiadałem w jednym z wywiadów, że w warunkach wojennych przy akcji pomocy Żydom i przy druku tajnej prasy bardziej bałem się Polaków niż Niemców. Wywołałem oburzenie, ale tak było! Niemiec przecież o mnie właściwie nic nie wiedział. Policjant niemiecki zasadniczo mógł przyjść po mnie, gdy otrzymał taki rozkaz, albo mógł mnie zabrać z domu, gdy otrzymał rozkaz, że z kwartału domów od… do…, oznaczonego na planie miasta, ma zebrać ludzi w wieku od… do… I tak oni robili.
A Polaków nie można było być pewnym. Oni z reguły wiedzieli więcej o swoich sąsiadach i w tym sensie można się ich było bardziej obawiać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.