Mimo spektakularnego rozwoju nauk przyrodniczych wciąż słyszymy, że teoria ewolucji jest oszustwem albo że trzeba ją ochrzcić nadprzyrodzonymi interwencjami. Niektóre z tych głosów formułują ludzie Kościoła.
Warto jednak mieć świadomość, że biologicznej teorii ewolucji nie da się w tej chwili sensownie podważyć. Nie dlatego, że jest ona doskonała – ale jest teorią najlepiej dotychczas eksperymentalnie potwierdzoną. W nauce rezygnuje się z uznanej teorii dopiero wtedy, gdy zostanie sformułowana lepsza, np. dająca bardziej precyzyjne i bogatsze w informacje przewidywania podatne na empiryczne testy.
Po powstaniu genetyki i rozwinięciu się biologii molekularnej zostały one połączone z tradycyjnym darwinizmem opartym na idei doboru naturalnego i mniej więcej w połowie XX w. powstała tzw. syntetyczna teoria ewolucji (nazywana także neodarwinizmem). To teoria globalna, która wraz z mechaniką kwantową i teorią względności stanowi fundament dla uniwersum nauk przyrodniczych.
Dlatego odrzucenie teorii ewolucji nie jest tylko porzuceniem jednej z wielu naukowych teorii, ale zanegowaniem wartości współczesnej nauki w ogóle. Mimo to poglądy kreacjonistyczne są wciąż żywe.
Wizja romantyka
Gdy zapytamy o kościelne błogosławieństwo dla propagowania kreacjonizmu wśród młodzieży, przypadek „Miłujcie się” jest znaczący, ale odosobniony. W szkolnych katechizmach nie znajdziemy np. pochwały kreacjonizmu czy wyraźnego dystansu wobec teorii Darwina. Zdarzają się natomiast pojedyncze „wpadki” u religijnych autorów, spowodowane niezrozumieniem nauki czy lękiem wobec niej. Dobrym przykładem jest książka „Stworzenie. Olśniewająca symfonia” o. Daniela Ange’a.
Charyzmatyczny francuski kaznodzieja napisał ją w 2008 r. pod wpływem „paląco aktualnej potrzeby”. Jego zdaniem „fałszywe teorie przypadkowości i biologicznej konieczności zaszczepiają wirusa beznadziei i dokonują śmiertelnych spustoszeń”. „Jeśli nie wiem, skąd pochodzę i dokąd zmierzam, to po co mam żyć?” – pyta we wstępie. Antidotum ma być „teologia stworzenia”, czyli religijna wizja świata, która próbuje godzić teorię ewolucji z prawdą o stworzeniu. Polskie tłumaczenie ukazało się w tym roku w wydawnictwie PROMIC z imprimatur prowincjała marianów.
O. Daniel Ange od lat przyjeżdża do Polski. W czasach PRL-u organizował pomoc humanitarną dla polskich dzieci, dziś prowadzi międzynarodową szkołę modlitwy i ewangelizacji „Jeunesse-Lumi?re”, ale głównym motywem jego przyjazdów zawsze były rekolekcje i publikacje kolejnych książek. Dotychczas napisał ich 68, po polsku ukazały się 22.
Daniel Ange docenia wartość nauki, ale stawia jej granice. Bogactwo życia na ziemi powstało na drodze ewolucji – z wyjątkiem człowieka. Bóg osobiście stworzył to najbardziej umiłowane dzieło i dokonał tego etapami: najpierw mężczyznę, a dopiero potem z mężczyzny kobietę. „Kobieta została stworzona z materii subtelniejszej niż mężczyzna, nie z gleby, lecz z istniejącej już istoty ludzkiej”. Ów porządek jest bardzo istotny. Autor z naciskiem zauważa: „Usunięto już niemal wszystkie punkty odniesienia. Pozostał tylko jeden, absolutna opoka: mężczyzna i kobieta, dwa bieguny grawitacyjne ludzkości, na których opiera się całe stworzenie. (...) Usunięcie tych dwóch biegunów, osi, wokół której grawituje całe stworzenie, jest największą katastrofą humanitarną, jaką można sobie wyobrazić, gorszą niż topnienie lodowców na biegunach naszej planety. To policzek dla Stwórcy! Parodia stworzenia!”.
Książkę zamyka aneks, w którym odrzucony zostaje fundamentalistyczny kreacjonizm, ale pochwalona jego unowocześniona wersja: koncepcja Inteligentnego Projektu (ID). „Neodarwiniści oskarżają zwolenników ID, że w swoich badaniach kierują się nienaukowym założeniem, przyjmując istnienie Boga. Ale zwolennicy ID mogą z kolei zarzucić neodarwinistom przyjęcie przeciwnego, równie nienaukowego założenia, że Bóg nie istnieje”. Zatem, konkluduje ewangelizator: „lepiej uczyć w szkole teorii inteligentnego projektu niż determinizmu, przypadkowości i ateizmu”. Jakby echo słów polskiego eksministra edukacji.
Teologiczne kontrowersje
W szkole nie powinno się uczyć ani inteligentnego projektu, ani ateizmu. Powinna tam być wykładana syntetyczna teoria ewolucji, gdyż tylko ona jest nauką. Faktem jest jednak, że fenomen płci oraz komplementarność mężczyzny i kobiety zajmują ważne miejsce w światopoglądzie katolickim. Choć reakcja o. Daniela Ange’a jest zbyt emocjonalna, dobrze wyczuł on rzeczywiste napięcie, do którego może dochodzić między nauką a wiarą, a temat płci na pewno do takich tematów należy. W konfrontacji z wiedzą naukową swoista sakralizacja płci w teologii, do której czasem dochodziło, ujawnia swoją naiwność. Czy skazani jesteśmy tym samym na odarcie płci z wszelkiej wartości?
Płeć jest szczególną zagadką biologiczną. Rozmnażanie płciowe wymaga dużych kosztów i działa jakby na niekorzyść wyjściowej puli genów: przy klonowaniu cała pula zostaje zdwojona i trafia do następnego pokolenia, natomiast przy rozmnażaniu płciowym każdy z rodziców przekazuje potomstwu jedynie połowę swoich genów. Ewolucjoniści domyślają się, że musiał zadziałać bardzo silny mechanizm selekcyjny. Kandydatem są wirusy i pasożyty. Organizmy rozmnażające się bezpłciowo (czyli genetycznie takie same) narażone są na całkowitą eksterminację, jeśli wirusom albo pasożytom uda się przełamać ich bariery ochronne. Różnorodność genetyczna, którą zawdzięczamy rozmnażaniu płciowemu, znacznie zmniejsza takie zagrożenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.