Sumienie a głos Kościoła

Ważne jest postępowanie zgodne z głosem sumienia i nieustanne jego kształtowanie. Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007




Trudne dylematy

Sferą, w której najczęściej dochodzi do konfliktu między sumieniem a nauczaniem Kościoła, jest dziedzina etyki małżeńskiej. Regulują ją normy sformułowane w 1975 r. przez Kongregację Nauki Wiary w deklaracji „Persona humana". Czytamy tam, że „bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie władz seksualnych poza prawidłowym pożyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości" (9). Dokument nie pozostawia wątpliwości: jakiekolwiek działanie seksualne inne niż pełny stosunek małżeński, jeśli jest świadomie zamierzone, zawsze jest grzechem ciężkim. Jest tak dlatego, że „według tradycji chrześcijańskiej i nauki Kościoła oraz wskazań prawego rozumu, porządek moralny w obrębie ludzkiej płciowości obejmuje dobra życia ludzkiego tak wielkiej wartości, że jakiekolwiek bezpośrednie naruszenie tego porządku jest obiektywnie wykroczeniem ciężkim" (10). Jedyną okoliczność łagodzącą stanowi ludzka słabość („Ze względu na rodzaj i przyczyny grzechów natury seksualnej, zdarza się, że nie występuje w nich w pełni wolne przyzwolenie").

Te surowe normy w różnych sytuacjach życiowych stawiają sumienie przed trudnymi dylematami. Jeśli np. małżonkowie borykają się z przewlekłą wirusową chorobą przenoszoną drogą płciową, pozostaje im albo wierność nauczaniu Kościoła i tym samym długotrwała lub wręcz stała wstrzemięźliwość, albo złamanie norm przez użycie prezerwatywy bądź uciekanie się do pieszczot prowadzących do orgazmu. W sumieniu mogą dojść do subiektywnej pewności, że ich pierwszym i najważniejszym obowiązkiem jest ochrona dobra małżeństwa, a normy formułowane przez Kościół są zbyt rygorystyczne.

Rozważmy inną trudną sytuację. Bliska sobie para jest przed decyzją o małżeństwie (przykład zawdzięczam s. prof. Barbarze Chyrowicz). Kobieta marzy o macierzyństwie. Mężczyzna w dzieciństwie przeszedł chorobę, która mogła spowodować jego niepłodność. Chce, by narzeczona decyzję o małżeństwie podjęła z pełną świadomością tego, co ją może czekać w przyszłości. Decyduje się więc zbadać nasienie. Spermy do badania nie może uzyskać przez zalecany w takiej sytuacji przez teologów moralistów stosunek z użyciem perforowanej prezerwatywy. Skazany jest na masturbację, uznaną przez Kościół za czyn wewnętrznie zły, czyli niemoralny zawsze, niezależnie od okoliczności. Robi to świadomie i z pełnym przekonaniem w sumieniu. O ludzkiej słabości jako okoliczności łagodzącej w tym przypadku nie może być mowy. Czy taka osoba powinna czuć się w sumieniu zobowiązana do rezygnacji z sakramentów? Jeżeli tak, na jakich warunkach może powrócić do pełnej komunii z Kościołem? Czy dopiero wtedy, gdy w sumieniu uzna, że Magisterium ma rację?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...