Ledwo skończył się karnawał, a już każą nam posypywać głowy popiołem i wzywają do pokuty. Rzecz to niełatwa, dlatego przyda się pewien sprawdzony przepis.
Na samym początku wielkopostnych zmagań bierzemy sporą garść skruchy i porządnie się nią nacieramy.
W czasach konsumpcjonizmu trudno zrozumieć istotę postu. Po co odmawiać sobie czegokolwiek, kiedy mamy dostęp do wszystkiego?
Dzięki odkupieńczej ofierze Chrystusa zostaliśmy wykupieni spod władzy zła: Chrystus bowiem, jak pisze apostoł Jan, stał się ofiarą przebłagalną za nasze grzechy; a św. Piotr dodaje: zmarł On raz na zawsze za grzechy. Źródło, 4 marca 2007
Podczas pisania o Wielkim Poście zawsze leciutko drży mi ręka. Czuję się niewiarygodnym świadkiem. Nie zaliczałem siebie nigdy do grona sybarytów (choć nikt nie jest sędzią we własnej sprawie). Z drugiej strony trudno mnie nazwać wielkim, średnim czy choćby małym ascetą. Taki raczej ze mnie wielkopostny przeciętniak. Na szczęście Pan Bóg sam walczy w mojej obronie. Przekonałem się o tym wiele razy.
W Środę Popielcową Kościół modli się słowami kolekty: Panie nasz, Boże, daj nam przez święty post zacząć okres pokuty, aby nasze wyrzeczenia wzmocniły nas do walki ze złym duchem. Posłaniec, luty 2008
Pewnie wielu z nas, gdyby musiało, bez wahania oddałoby telewizor. Podobnie byłoby z mp3 czy innymi elektronicznymi zabawkami. Ale czy wyrzeklibyśmy się internetu czy telefonu komórkowego? Mówisz, że tak? To spróbuj!
Dla wielu z nas niejedzenie mięsa w piątek jest sporym wyrzeczeniem, a przestrzeganie ścisłego postu w Środę Popielcową i Wielki Piątek niemal aktem heroizmu. Tymczasem jeszcze pięćdziesiąt lat temu częste dni postne były w Kościele czymś oczywistym.
U progu kolejnego Wielkiego Postu trzeba sobie uświadomić stan własnej duszy, własną małość i grzeszność. Nie poprzestawajmy na posypaniu głowy popiołem.