Pod koniec stulecia, w którym powszechnie przyjmowano, że władzę ma ten, kto sprawnie używa pistoletu, "światowe osiągnięcia" Jana Pawła II doszły do skutku, ponieważ obyły się bez pośrednictwa "normalnych" narzędzi władzy politycznej, co pomogło nam wyzwolić się z tyranii polityki. Azymut, 2001. Artykuł jest przedrukiem z "First Things" 110/2001.
Granica władzy
Druga lekcja wynikająca z wplątania papiestwa we władzę doczesną obejmuje rolę Kościoła w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego. Libertas ecclesiae, "wolność Kościoła", stanowiła przez wieki przeciwwagę dla roszczeń władzy świeckiej - czy to feudałów, czy absolutystycznych monarchów, czy nowoczesnych państw. Tam, gdzie Kościół zachowuje możność kierowania swym życiem i posługą według własnych kryteriów, głoszenia Ewangelii i działalności dobroczynnej w społeczeństwie, dochodzi tym samym do ukonstytuowania antytotalitarnej czy też - od strony pozytywnej - pluralistycznej zasady życia społecznego. Zgodnie z tą zasadą istnieją sfery przekonań i działań, gdzie władza państwa nie sięga i sięgać nie powinna.
Choć nie zawsze jasno rozmaici papieże próbowali ugruntować tę zasadę teologicznie i zapewnić jej przestrzeganie w praktyce, libertas ecclesiae była podstawowym czynnikiem tworzenia społecznej przestrzeni, w której mogły się tworzyć inne wolne instytucje; spór Grzegorza VII z Henrykiem IV, zakończony sławnym udaniem się cesarza do Canossy, toczył się o coś więcej niż prestiż każdego z nich w społeczeństwach tamtych czasów. Bez względu na to, do jakich tyrańskich posunięć zdarzało się uciekać papieżom, papiestwo jako rzeczywistość instytucjonalna przez ponad półtora tysiąclecia było zaporą przeciwko tyranii polityki. Jeśli instytucje są szkołami "społeczeństwa obywatelskiego", w których uczy się właściwego wykonywania wolności politycznej, to papieska obrona libertatis ecclesiae pomogła położyć fundament pod współczesną demokrację. Oczywiście w wielu przypadkach zaangażowanie papiestwa we władzę doczesną oznaczało ciche przyzwolenie na polityczną grę zgodnie z wymogami "realistów". Tu też jest trzecia lekcja dla współczesności: ten rodzaj splątania, zgoda na reguły ustanawiane przez innych, może prowadzić do trudności i zdrady. Najgorsza z nich dokonała się w przestrzeni ludzkiego ducha, gdyż wiązała się z próbą przymuszania sumień. Przyznał to Jan Paweł II w pierwszą niedzielę ubiegłorocznego Wielkiego Postu, prosząc Boga o przebaczenie tych wszystkich sytuacji, gdy Kościół używał przymusu państwowego w zamiarze wcielania w życie prawdy. Innym, chyba mniej znanym aspektem problematycznego zaangażowania papiestwa było wchodzenie Państwa Kościelnego i papieża jako doczesnego suwerena w polityczne alianse, które mogły sytuować powszechnego pasterza w pozycji wroga części jego trzody. Na przykład w latach 1830-1831 papież Grzegorz XVI, zaplątany w sieć europejskich przymierzy politycznych i królujące wówczas katolickie teorie suwerennej władzy, stanął po stronie Rosji dławiącej niepodległościowe powstanie Polaków.
Wiele niejednoznaczności wiąże się z przymiotnikiem "konstantyński", zarazem jednak ani "karoliński", ani "gregoriański" nie ukazują dokładnie złożoności zjawiska, które próbuję opisać. Będę więc nazywał "układem konstantyńskim" głębokie związanie Kościoła i papiestwa z władzą państwową, przy milczącym uznaniu kryteriów oceny politycznej, często niekompatybilnych z ewangeliczną misją Kościoła i funkcją papiestwa. Taki stan rzeczy był jednocześnie produktem historii i strategicznych wyborów, związanych z potrzebą wsparcia głoszenia prawdy i pozycji publicznej Kościoła przez christianitas. W "układ konstantyński" od początku wbudowane były rozmaite napięcia teologiczne i praktyczne. Wraz z Soborem Watykańskim II i pontyfikatem Jana Pawła II, odnowiona samoświadomość Kościoła stworzyła nowy model relacji między papiestwem a władzą, a temu, co z braku lepszego określenia nazywam "układem konstantyńskim", urządzono cichy pogrzeb.
Początki nowego typu relacji papiestwa i świata władzy sięgają połowy dziewiętnastego wieku. Państwo papieskie znajdowało się wówczas pod nieustannym naciskiem, najpierw ze strony rewolucyjnej Francji i Napoleona, a później włoskiego nacjonalizmu. Papieże, aż do gorzkiego finału, opierali się zamachom na swą doczesną suwerenność, jednak w szczelinach pęknięć dawnej budowli papieskiej władzy znaleźć można początki papiestwa moralnego świadectwa i perswazji.