Pod koniec stulecia, w którym powszechnie przyjmowano, że władzę ma ten, kto sprawnie używa pistoletu, "światowe osiągnięcia" Jana Pawła II doszły do skutku, ponieważ obyły się bez pośrednictwa "normalnych" narzędzi władzy politycznej, co pomogło nam wyzwolić się z tyranii polityki. Azymut, 2001. Artykuł jest przedrukiem z "First Things" 110/2001.
Ten szczególny modus operandi mówi także coś o przyszłości papiestwa - najstarszego urzędu na świecie - i katolicyzmu w trzecim tysiącleciu jego historii.
Kuszące jest odbieranie publicznych osiągnięć Jana Pawła jako wyrazu jego szczególnego osobistego doświadczenia. Jego wizja historii oparta na "prymacie kultury" oraz niezachwiana ufno�ć w polityczną skuteczność prawdy moralnej z pewnością pozostają w związku z jego biografią. Słowiańska wrażliwość na duchową moc zawartą w historii (z jej prefiguracją u Sołowjowa i Sołżenicyna), polskie przekonanie o kulturowych podstawach narodu (ukształtowane przez nieprzerwane zanurzenie się w dziełach Mickiewicza, Norwida i Słowackiego), osobiste doświadczenie ruchu oporu podczas drugiej wojny światowej i przewodzenie kulturowemu sprzeciwowi wobec komunizmu w latach 1947-1978 - to wszystko rzeczywiście składa się na specyficznie Wojtyłowe doświadczenie. Historia oglądana z perspektywy koryta Wisły wygląda inaczej niż widziana z Berlina, Paryża, Londynu czy Waszyngtonu. Ta różnica na pewno wywarła wpływ na kształt publicznej obecności pierwszego papieża Polaka i Słowianina.
Jednak Jan Paweł II podkreśla swój brak wyjątkowości. Zwraca raczej uwagę na związek swego pontyfikatu ze współczesnym Kościołem katolickim, ukształtowanym przez Sobór Watykański II, zawsze postrzegany przez Karola Wojtyłę jako wielki duchowy wysiłek odnowy katolicyzmu jako ewangelicznego ruchu w historii. Powiedziałbym wręcz, że w paradoksalnej publicznej potędze Jana Pawła II dochodzą do głosu - w dramatycznej formie - trendy dające się zaobserwować w katolicyzmie ostatnich dwóch stuleci i "oczekujące" na papieża nowego typu, zdolnego dokonać redefinicji relacji między papiestwem a światem władzy.
Dobrze znanym faktem (o ile dziś jeszcze liczą się fakty) w historii świata zachodniego jest, że papieże byli "graczami" w świecie władzy, począwszy przynajmniej od piątego wieku i pontyfikatu Leona Wielkiego, a także - od roku 756 do 1870 - władcami Państwa Kościelnego, obejmującego znaczną część środkowych Włoch. Szczegóły tej ponadtysiącletniej historii ziemskiej władzy są w tej chwili poza obszarem mojego zainteresowania. Dość powiedzieć, że mamy do czynienia z opowieścią, w której student historii znalazłby dobroć i podłość, sprawiedliwość i bezprawie, wtrącanie się Kościoła w sprawy państwowe i polityczne naciski na wewnętrzne sprawy kościelne. W tej skomplikowanej historii papieży - władców i przywódców politycznych, często zresztą za sprawą błędów tych, którzy powinni byli brać w swe ręce polityczną odpowiedzialność - wypada zwrócić uwagę na trzy zagadnienia.
Pierwsze dotyczy wyjątkowej pozycji papieża jako powszechnego pasterza Ko�cioła w świecie. Przynajmniej od końca piątego wieku, gdy papież Gelazy I dokonał rozróżnienia między "konsekrowaną władzą kapłańską" i "władzą królewską" jako dwoma typami władzy w świecie, przyjmowano, że papież nie może być poddanym żadnej innej suwerenności. Sam musi być suwerenem w sensie technicznym, by w swej powszechnej chrześcijańskiej posłudze nie podlegał żadnej ziemskiej potędze. (...) Dlatego właśnie papieska dyplomacja prowadzona jest przez papieża nie jako głowę Państwa Watykan, lecz stanowi wyraz suwerenności Stolicy Apostolskiej - jurydycznego ucieleśnienia powszechnej posługi pasterskiej Biskupa Rzymu. Uznanie papieskiej suwerenności, wyrażające się w wymianie przedstawicieli dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i suwerennymi państwami oraz przedstawicielstwie Stolicy Apostolskiej przy organizacjach międzynarodowych, mówi nam coś zarówno o świecie, jak i o papiestwie - oznacza ciche przyznanie normom moralnym miejsca w międzynarodowym życiu publicznym, a także uznanie roli aktorów niebędących państwami w dramacie światowej polityki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.