Pod koniec stulecia, w którym powszechnie przyjmowano, że władzę ma ten, kto sprawnie używa pistoletu, "światowe osiągnięcia" Jana Pawła II doszły do skutku, ponieważ obyły się bez pośrednictwa "normalnych" narzędzi władzy politycznej, co pomogło nam wyzwolić się z tyranii polityki. Azymut, 2001. Artykuł jest przedrukiem z "First Things" 110/2001.
Jeden z nich, amerykański publicysta pochodzenia żydowskiego, znany z powiedzenia: "Nie wiem, czy wierzę w Boga, ale na pewno się Go boję", zapytał mnie 16 maja 2000 roku o to, kto będzie następnym papieżem. Na moją odpowiedź, że nie mam pojęcia, doprecyzował swoje pytanie: "Czy będzie taki jak Jan Paweł?". Przekonany o kontynuacji ewangelicznego stylu Jana Pawła II i zachowaniu roli papieża jako światowego obrońcy praw człowieka, odpowiedziałem twierdząco. Mój przyjaciel zaśmiał się i dodał: "W 1978 roku mało mnie obchodziło, kto zostanie kolejnym papieżem. Teraz jest to dla mnie ważne". Nie posiadając żadnych osobistych religijnych związków z papiestwem, mój przyjaciel docenia pozytywną rolę uniwersalnego moralnego punktu odniesienia, odgrywaną w świecie przez osobę zajmującą starożytny urząd w Kościele, podporządkowanym raczej logice prawdy niż regułom realistycznych graczy. Kościół nie jest państwem i musi starannie unikać działania na wzór państwa. Kościół katolicki jest jednak czymś więcej niż dobrowolnym stowarzyszeniem realizującym swe cele.
W ciągu czterech pierwszych dni swego pontyfikatu Jan Paweł II aż trzykrotnie żarliwie bronił wolności religijnej jako pierwszego spośród praw człowieka, a zarazem bezdyskusyjnego "papierka lakmusowego" sprawiedliwego społeczeństwa. Kwestia ta uległa zmianie od czasów Ostpolitik Pawła VI i abp. Casarolego. Następnie, podczas swej historycznej pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku, Jan Paweł wyraźnie ukazał swą strategię zmian politycznych przez rewolucję moralną. Przywracając rodakom ich prawdziwą historię i kulturę, a tym samym władzę niedostępną dla pałek reżimowej policji, Papież pokazał, że komunistyczny "cesarz" jest odziany skąpiej, niż przypuszczali "realistyczni" analitycy, w tym zarówno zachodni przywódcy, jak i dyplomaci watykańscy. Przetarł tym samym ścieżkę, na której pojawiła się "Solidarność". Reszta, jak to się mówi, jest historią.
Trzy dni później Vittorio Messori, prominentny włoski dziennikarz i papieski rozmówca ze słynnej książki "Przekroczyć próg nadziei" opublikował w turyńskiej "La Stampa" artykuł, w którym przekonuje, że dwadzieścia dwa lata słowiańskiej wyjątkowości i poruszenia w Kościele wystarczy i że potrzeba w końcu powrotu do "normalności" w ujęciu Messoriego, a więc do włoskiego papiestwa. Włosi posiadają w mniemaniu tego autora wrodzoną dyspozycję do obejmowania steru Łodzi Piotrowej i sprawnego manewrowania pośród skał i mielizn historii.
Sądzę, że amerykański Żyd i agnostyk dużo wyraźniej niż włoski dziennikarz widzi znaczenie pontyfikatu Jana Pawła II dla Kościoła i świata. I choć mój niewierzący przyjaciel nie ująłby tego w ten sposób, dostrzega on, że Kościół, pozostając "tymczasowo zameldowany" w świecie, zawsze istnieje dla świata i dla jego zbawienia. Tymczasem włoski komentator wciąż postrzega Kościół jako instytucję do zarządzania.
Następcy Piotra
Rozziew między takimi właśnie dwoma sposobami rozumienia Jana Pawła II będzie prawdopodobnie kluczową kwestią przy wyborze jego następcy: Quale Papa? Jaki papież? Oczywi�cie obowiązki papieskie są zarówno natury ewangelicznej, jak i instytucjonalnej. Rzecz w tym, czy papież będzie przede wszystkim menedżerem instytucji, czy świadkiem Ewangelii?
Łosoś płynący na tarło kanałem rozdzielającym południową i północną część Seattle przepływa przez kolejne "pułapki", poza którymi może przemieszczać się tylko w jednym kierunku. Nieco podobnie jest z Kościołem w historii po II Soborze Watykańskim, autorytatywnie zinterpretowanym i wcielonym w życie przez Jana Pawła II. Następny papież, albo kolejny czy też jego czwarty i piętnasty następca, mogą nie wnosić tak niezwykłych darów duchowych do Urzędu Piotra. Jednak nie tylko Karolowi Wojtyle zawdzięcza papiestwo swą odnowę. W ewangeliczno-pasterskim modelu papiestwa jest pewna logika, czy raczej "teo-logika", którą niełatwo byłoby odwrócić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.