Mały przewodnik po zmaganiach wiary

Dobra walka to zawody o wiarę . Ona wygląda inaczej niż ta, która przychodzi nam na myśl, gdy mówimy o walce. Nie ma nic wspólnego z przemocą, agresją, wysiłkiem czy ambicjami. Nie chodzi bowiem o zwyciężenie Boga, ale o to, aby pozwolić się zwyciężyć Jemu. W drodze, 7/2008



Irytacja przy komputerze nie jest grzechem śmiertelnym. Jednak w miejsce irytacji mogłoby wejść prawdziwe życie, gdybyśmy spokojnie zaakceptowali, że nie wszystko potoczyło się zgodnie z naszymi projektami, albo nawet gdybyśmy dziękowali Bogu za to, że dał nam okazję do krótkiego wytchnienia, kiedy to mogliśmy Go spotkać w głębi naszego wnętrza.

Gdy nasze ambicje zostają zniweczone, mamy niezwykłą okazję do kapitulacji. Myślimy, że uda nam się dokończyć jakąś pracę jeszcze tego samego dnia, jednak coś krzyżuje nasze plany. Jakaż cudowna okazja, by pozwolić Bogu spełniać Jego plany! „Karmelitanka nigdy nie doznaje satysfakcji z wypełnionej pracy” – takie stwierdzenie słyszą nowicjuszki w klasztorze. Wielka duchowa oczyszczająca i twórcza siła tkwi w tym, że można zostawić to, w co jest się w danym momencie zaangażowanym, gdy zadzwoni dzwonek na modlitwę. To brak ufności budzi w nas największy lęk przed tym, żeby ustąpić.



Pamiętać o początku


Dlaczego tak trudno zaufać Bogu i sobie nawzajem? Zapewne liczne psychologiczne tego powody możemy znaleźć w doświadczeniach z okresu dzieciństwa, w niestabilnym środowisku, w którym żyjemy. Jeśli jako dzieci nie byliśmy kochani i chronieni, to zostawia w nas głębokie ślady. Zaznaczają się one później w naszym zachowaniu, reakcjach i może już przez całe życie sobie z nimi nie poradzimy. To czyni nasze życie bardziej bolesnym i może także uniemożliwiać wchodzenie w głębsze relacje z innymi.

Jednak żaden z powyższych czynników nie może stanowić zasadniczej przeszkody dla tej miłości, do której jesteśmy stworzeni. Jest w nas głębsza strefa, wolna dla Boga, sfera poza naszymi psychicznymi zranieniami i mechanizmami. W każdym człowieku istnieje coś, co pozostaje niezłomne, wewnętrzna godność, której nic z całego stworzenia nie jest w stanie zaatakować. Nie mają tam przystępu nawet wrogie siły duchowe. Tam pozostajemy sami z Bogiem. Nasze psychiczne rany i słabości nie mają bezpośredniego wpływu na to odosobnione spotkanie z naszym Stwórcą. Tu chodzi o dwa zupełnie różne poziomy, niewykluczające pewnej komunikacji ze sobą.

Pozwalają nam one pomyśleć o Boskiej i ludzkiej naturze Jezusa, które nie są zmieszane (inconfuse), ale które też nie są od siebie oddzielone (indivise).

Nasze psychiczne zranienia mogą budzić poziom duchowy, a z tego poziomu czerpiemy siłę, by właściwie kierować naszą psychiką. Błogosławieństwem, o które winniśmy „walczyć”, nie jest uporanie się ze wszystkimi trudnościami pochodzącymi z naszej psychiki i ziemskich uwarunkowań. Istnieje bardziej zasadnicza harmonia, którą Bóg chce nas obłaskawić: głęboka kapitulacja wobec rzeczywistości, kapitulacja, kiedy oto przestajemy stawiać opór i pozwalamy, by wszystkim się zajął Bóg.


«« | « | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...