Dobra walka to zawody o wiarę . Ona wygląda inaczej niż ta, która przychodzi nam na myśl, gdy mówimy o walce. Nie ma nic wspólnego z przemocą, agresją, wysiłkiem czy ambicjami. Nie chodzi bowiem o zwyciężenie Boga, ale o to, aby pozwolić się zwyciężyć Jemu. W drodze, 7/2008
„Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?” (Hi 7,1). Wszyscy w taki czy inny sposób tego doświadczamy. W sobie i wokół nas napotykamy coś, co zmusza nas do stawiania temu czoła, do walki. Zwykle reagujemy na tę konieczność jak na jakąś ciemną stronę życia, coś, czego winniśmy unikać, aby w spokoju móc wieść żywot na tej ziemi. A jednak wielokrotnie w niedostatku i kłótniach walczymy na śmierć i życie w interesie własnym i innych.
Istnieje jednak także dobra walka, do której musimy przystępować, aby dojść do pełni życia. Jakub otrzymał swoje prawdziwe imię, stał się tym, kim miał się stać, dopiero gdy w trudzie wywalczył sobie błogosławieństwo Boga. Nie dojdziemy do rdzenia naszej własnej istoty, jeśli nie przystąpimy do walki, ponieważ tak bardzo zostaliśmy wyobcowani z siebie samych. Bramy wiodącej do naszego wewnętrznego raju strzeże „miecz z połyskującym ostrzem” (Rdz 3,24). Tylko ten, kto odważy się rozpocząć walkę z własnym odwrotem od Boga, ma szansę tę bramę przekroczyć.
Biblia uczy nas między innymi tego, że wszystko, co czynimy i czego doświadczamy, ma odniesienie do Boga. Nic nie dzieje się poza Nim, On jest we wszystkim. „Walczyłeś z Bogiem” – rzecze tajemniczy mąż do Jakuba. A Ozeasz poświadcza: „[...] w pełni sił będąc, walczył nawet z Bogiem” (Oz 12,4). To, że człowiek jest zaproszony do stoczenia miłosnego pojedynku z Bogiem, a Bóg traktuje go w nim jako równorzędnego partnera, a nawet pozwala mu „zwyciężać”, pokazuje, iż uczynił nas „istotami niemal boskimi”. Bóg spotyka się z człowiekiem, obdarzając go nieskończonym szacunkiem, nie pragnie niczego innego, jak zawrzeć z nim przymierze; nasza walka nigdy nie rozgrywa się w samotności.
W Biblii wszystko służy nam za „przykład” (allegoria) (1 Kor 10,6). Bóg nie staje do walki z Ezawem, lecz z Jakubem, tym najbardziej umiłowanym. Od początku jest jasne, że historia życia Jakuba toczy się pod znakiem miłości. Był wybrany, jeszcze zanim się narodził: „starszy będzie sługą młodszego” (Rdz 25,23). To on wywalczy dla siebie błogosławieństwo swego ojca Izaaka; a że posłuży się przy tym kłamstwem, tym ani Pismo, ani ojcowie Kościoła wcale się nie martwią. Non est mendacium sed misterium – to nie jest kłamstwo, to tajemnica – skomentuje św. Augustyn, najprawdopodobniej ze swoistym błyskiem w oku. „[…] wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków – mówi Bóg do Jakuba. – Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz” (Rdz 28,14–15). Wzbogacił się pracą u Labana, ponieważ „Bóg jego ojca był z nim” (por. Rdz 31,5). Kiedy wróci do Betel, ponownie będzie pobłogosławiony przez Boga. „Niech powstanie z ciebie naród i wiele narodów, niech królowie wyjdą z twych bioder” (Rdz 35,11). Dla św. Pawła to Boże umiłowanie Jakuba jest przekonującym dowodem na to, że Bóg swoją suwerenną wolnością powołuje tych, których chce: „[...] niewzruszone pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, [zależne] nie od uczynków, ale od woli powołującego” (Rz 9,11–12).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.