Zofia Milska-Wrzosińska: Nie wierzę w błyskawiczne przełożenia pomiędzy zmianą sytuacji ekonomicznej czy politycznej a stanem zdrowia psychicznego społeczeństwa. Tygodnik Powszechny, 24 maja 2009
Czym różnią się dzisiejsi pacjenci szpitali psychiatrycznych od tych z początków Pani kariery?
Zmiana jest zasadnicza. Nie są skuci lekami o dramatycznych skutkach ubocznych, spędzają w szpitalach mniej czasu, więc tzw. defekt hospitalizacyjny dopada ich rzadziej. Kiedyś osoba z powikłaniami psychicznymi budziła lęk, bo skutki używania leków czyniły z niej kogoś dziwacznego, niepokojącego, ludzie się odsuwali dosłownie i w przenośni. Pacjenci nie są tak przestraszeni i ulegli, bo doznają w szpitalu mniej upokorzeń, znacznie rzadziej stosuje się elektrowstrząsy lub przemoc fizyczną, personel przestał się do nich zwracać per „ty”, albo – do starszych – „babciu Czesiu”.
Zmienił się też język, jakim mówimy o chorobach psychicznych. Sformułowania „ty debilu” czy „masz żółte papiery” nie są już na porządku dziennym. Kiedyś duży szpital psychiatryczny był synonimem kary. Na północnym wschodzie Polski straszono Choroszczą, w Krakowie Kobierzynem, w Warszawie Tworkami. Dziś już tego nie słychać.
To wielki sukces ostatnich lat i działań przeciwko stygmatyzacji, na przykład tego, co w Krakowie robi doktor Andrzej Cechnicki i jego zespół. W Laboratorium odbieramy czasem telefony z pytaniem, jak zachować się wobec kolegi z pracy, który wraca po hospitalizacji psychiatrycznej, żeby go nie obrazić i nie skrzywdzić.
Cały czas wracam jednak do pierwszego pytania o zmianę i o to, czy Polacy są w tej chwili narodem słabszym psychicznie i liczba zaburzeń się zwiększyła. Z jednej strony zachorowalność na schizofrenię nie wzrosła w ostatnich latach. Z drugiej jest znacznie więcej niż kiedyś dramatycznych epizodów psychotycznych u młodych ludzi po zażyciu amfetaminy czy łączeniu marihuany z alkoholem. Czasem może to znacząco wpłynąć na dalszy przebieg życia.
W filmie „Riff-Raff” Kena Loacha jest scena, kiedy główny bohater, próbując bladym świtem zbudzić swoją partnerkę, słyszy: „Nie ruszaj mnie, mam depresję”. Na co jej odpowiada: „Depresja jest dobra dla klasy średniej. My musimy wstawać o szóstej”. Jak polska klasa średnia znosi depresję?
Prawdziwą depresję – źle, jak wszyscy. Ale jeśli chodzi o inne problemy, to większość tak jak kiedyś trzyma się w ryzach, lepiej lub gorzej kontrolując swoje objawy, stany lękowe, obsesje czy wahania nastroju. Zmieniły się jedynie dekoracje: zamiast sprawdzać pięć razy przed wyjściem z domu, czy wyłączyliśmy gaz, teraz sprawdzamy, czy działa program antywirusowy w komputerze.
Rozmawiali: Michał Olszewski, ks. Jacek Prusak SJ
*****
Zofia Milska-Wrzosińska jest psychoterapeutką, superwizorem psychoterapii i treningu grupowego, współzałożycielką Laboratorium Psychoedukacji, najstarszej niepublicznej placówki psychoterapeutycznej w Polsce, członkinią Europej¬skiego Stowarzyszenia Psychoterapii i Europej¬skiego Stowarzyszenia Psychoterapii Integracyjnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.