Wiele uregulowań zawartych w przyjętej w 1991 roku ustawie o systemie oświaty bez zbędnego kamuflażu, a wręcz tak zwanym otwartym tekstem informuje, że na ich podstawie niewielkie są szanse na zbudowanie jakiegokolwiek istotnego oświatowego sukcesu. Znak, 06/2007
Lektura ustawodawstwa oświatowego nie daje mocnych podstaw do głoszenia tezy, że uczeń jest w szkolnej społeczności szczególnie ważny. W gąszczu przepisów o dorosłych aktorach oświatowej sceny znajdziemy, rzecz jasna, kilka dotyczących uczniów (określenie wieku rozpoczęcia nauki, trochę o lichych stypendiach socjalnych dla uczniów biednych i dla zdolnych, niezłe uregulowanie funkcjonowania samorządu uczniowskiego i niewiele więcej). Z dotychczasowych uregulowań warto wskazać na rozdźwięk pomiędzy pełnymi szacunku dla uczniów przepisami o ich samorządzie a dominującą w polskich szkołach praktyką torpedowania tych rozwiązań. Mam w szczególności na uwadze prawo uczniów do w pełni demokratycznego uchwalania własnego regulaminu i takiegoż trybu wybierania opiekuna samorządu spośród zatrudnionych w szkole nauczycieli. W polskich szkołach nauczyciele – przy pomocy prostych zabiegów socjotechnicznych – ciągle wpływają na to, kto z uczniów ma pełnić samorządowe funkcje, a o tajnym, równym, bezpośrednim wyborze opiekuna w wielu szkołach w ogóle nie słyszano. Jestem dziwnie pewien, że praktyka marginalizowania w szkołach samorządności uczniowskiej jest wdrukowaniem w uczniów sceptycyzmu wobec idei odpowiedzialności za samorządność lokalną, co objawia się dziś chociażby niską frekwencją podczas wyborów samorządowych.
Wiele mówi się ostatnio o uczniach nie tylko z troską, ale i z lękiem, a to z powodu drastycznych przejawów agresji młodych. Nie zamierzam zdejmować indywidualnej odpowiedzialności z żadnego człowieka, w tym z człowieka młodego (choć miarkować ją należy, zważywszy jego mniejsze rozeznanie niż osoby dorosłej). Uważam, że młody sprawca zła musi otrzymać jasną ocenę swego czynu i spotkać się z odpowiednią sankcją, a wszystko to również w tym celu, aby zrozumiał sens tego, co uczynił, i aby zmienił swe postępowanie. Krzywdę robią tym młodym ludziom ich nieroztropni obrońcy banalizujący dokonane zło. Jest to prosta droga do recydywy i całkowitej demoralizacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.