Kto pierwszy spadnie?

Jeśli prowadzi się bardzo silną negatywną kampanię, to oczywiście te negatywne nastroje przenoszą się na grupy społeczne. Ale z drugiej strony politycy też wyczuwają nastroje – na tym właśnie polega geniusz dobrego, skutecznego polityka. Idziemy, 7 października 2007




Może to w tej sytuacji najlepsza droga? Może to wyborcy, nie głosując, podziałaliby otrzeźwiająco na polityków?

Tak nie wolno myśleć. Do wyborów trzeba iść. Z bardzo prostego powodu: ci, którzy nie idą do urn, łudzą się, że nie biorą „w tym” udziału. Otóż owszem, biorą – przez zaniechanie aktu wyboru. Bo ci, którzy nie idą do wyborów w istocie oddają mniej więcej ¾ głosów na partię, której najbardziej nie lubią. To mechanizm znany badaczom społecznym. Polega na tym, że głos oddany nawet na partię odbiegającą od naszego ideału zmniejsza szanse wygranej partii, której nie chcielibyśmy nigdy widzieć u steru władzy. Niepójście do wyborów jest więc swego rodzaju głosowaniem na najbardziej nielubianą partię.

Tradycją stało się już, że Kościół w Polsce zabiera głos podczas ważnych dla społeczeństwa wyborów, tak było też podczas poprzednich kampanii wyborczych. Czy tym razem biskupi powinni coś Polakom powiedzieć? Jeśli tak, to co?

Na początku transformacji Kościół popełnił błąd, angażując się w poparcie dla konkretnych partii politycznych. Co było do przewidzenia, i przed czym ja zresztą przestrzegałem: im bardziej Kościół włączył się w politykę, tym bardziej był utożsamiany ze stroną konfliktu, a nie z arbitrem. Był taki okres, że Kościół pobrał tę lekcje i wycofał się z polityki, co nie znaczy że poszczególni duchowni się wycofali. Dzisiaj mamy do czynienia z Kościołem podzielonym. Niezależnie od 90-procentowej części przekazu religijnego Radio Maryja jest niewątpliwie aktorem politycznym. I to wbrew stanowisku wielu biskupów i całego Episkopatu, ale przy cichym poparciu pewnej części hierarchii. Ta część zapomina jednak, że misja Kościoła polega na tym, że idzie on ze swoim orędziem do wszystkich, dlatego nazywa się katolicki, czyli powszechny. Czy biskupi powinni wypowiadać się na temat obecnej kampanii? Tak, powinni. Po to, by wskazywać wiernym, że w swoich wyborach politycznych mają kierować się nie emocjami, lecz rozumem. Rola Kościoła w polityce polega między innymi na tym, żeby umacniać w Polakach cnoty obywatelskie, niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy: lewicowe czy prawicowe.



***

Prof. Edmund Wnuk-Lipiński (1944 ) jest socjologiem, założycielem i pierwszym dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Wykładał w Instytucie Nauk Humanistycznych w Wiedniu, na katolickim Uniwersytecie Notre Dame w USA i Wissenschaftskolleg w Berlinie. W latach 80. uczestnik opozycji i współtwórca Tygodni Kultury Chrześcijańskiej. Jest członkiem międzynarodowych organizacji socjologicznych, autorem naukowych opracowań z dziedziny socjologii i pisarzem science fiction. Od września 2006 r. jest rektorem Collegium Civitas (studia społeczne i polityczne) w Warszawie.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...