W Afryce dużo łatwiej śledzić, co się dzieje na świecie, ponieważ informacje docierają nieco bardziej uhierarchizowane, bardziej wyselekcjonowane. W Europie napływ informacji każdego dnia jest tak potężny, że powoduje zagubienie. Więź, 10/2008
Miałem szczęście uczestniczyć w tym Synodzie Biskupów jako ekspert i muszę powiedzieć, że widzę, iż Jan Paweł II włożył swoją ogromną, osobistą pracę w napisanie tej adhortacji. Zazwyczaj adhortacja jest tekstem zbiorowym, bo najpierw przygotowuje ją komisja posynodalna. Ale wystarczy przeczytać Ecclesia in Africa, by dostrzec specyficzny Wojtyłowski spiralny styl rozumowania i zrozumieć, że cała kompozycja dokumentu pochodzi od niego. Pewne wątki stale tam wracają, tak jak w pismach Karola Wojtyły…
W tekście tej adhortacji widać, że Jan Paweł II bardzo dużo wniósł do refleksji nad Afryką. Jednym z przewodnich tematów tej adhortacji jest właśnie kwestia inkulturacji. Można tu nawet znaleźć najpełniejszą definicję inkulturacji. Papież skorzystał pod tym względem z propozycji Synodu, pisząc następująco: „Jako droga do pełnej ewangelizacji inkulturacja ma sprawiać, aby człowiek mógł przyjąć Jezusa Chrystusa całym swoim życiem osobowym, kulturowym, ekonomicznym i politycznym, dążąc do pełnej wierności Bogu Ojcu i do świętości życia dzięki działaniu Ducha Świętego”.
Można powiedzieć, że jest to holistyczna koncepcja inkulturacji, to znaczy obejmująca całe życie. Jeden z biskupów rwandyjskich, zresztą rozstrzelany pod koniec tej strasznej wojny, Joseph Ruzindana, powiedział, że inkulturacja to nie operacja nakładkowa: przyjmujemy coś z zewnątrz i się do tego upodabniamy. To jest po prostu wyrażenie ewangelii i wiary poprzez własną kulturę.
Z. Nosowski
W adhortacji Ecclesia in Africa do nauczania Kościoła przeniknęła też fascynująca afrykańska idea teologiczna Kościoła pojmowanego jako Rodzina. Czy dla Księdza Arcybiskupa ma to duże znaczenie?
Abp H. Hoser
Oczywiście, jest to wprowadzenie nowego obrazu eklezjologicznego. Obok znanych obrazów Kościoła – jako ludu Bożego, jako winnicy, jako owczarni, jako ciała mistycznego – Synod afrykański wprowadził nową kategorię: Kościół jako Rodzina Boża. To jest nowość także wobec II Soboru Watykańskiego.
Już mówiłem o znaczeniu rodziny w Afryce, ale dla mnie wizja Kościoła jako Rodziny Bożej jest też wizją bardzo biblijną. Rodzina jest podstawą naszej egzystencji, jest naszym naturalnym środowiskiem, jest szkołą relacji międzyludzkich. Rodzina jest miejscem, w którym realizuje się rodzicielstwo i biologiczne, i – poprzez wychowanie – także duchowe. Tym żyją Afrykańczycy.
Dodatkowym motywem wprowadzenia obrazu Kościoła jako Rodziny Bożej był kontekst Synodu – odbywał się on w czasie ludobójstwa w Rwandzie. Okrutne wiadomości codziennie dochodziły do auli synodalnej. Biskupi byli przerażeni. Nie mogli zrozumieć, jak taka rzeź stała się możliwa wśród ludzi, którzy tak cenią życie, tak kochają dzieci…
Ten szok spowodował, że trzeba było uświadomić sobie, iż ponad wszystkimi różnicami i podziałami plemiennymi jest przecież zasadnicza jedność – jednej rodziny, jednej kultury ludzkiej, która jest Rodziną Bożą. Jako chrześcijanie dodamy, że jesteśmy wszyscy dziećmi tego samego Ojca i tej samej Matki-Kościoła. Trzeba zresztą pamiętać, że na północy Afryki, np. w Algierii, odkrywa się często napis Ecclesia Mater, czyli Kościół Matka. Myślę, że dostrzeżenie rodzinnego aspektu Kościoła to bardzo ważne odkrycie, również dla kultur innych kontynentów, w tym także dla naszej – cierpiącej na uwiąd starczy – kultury europejskiej.
Z. Nosowski
Ale czy w samym Kościele afrykańskim dostrzeżono znaczenie tego synodu i tej adhortacji? W Europie synody biskupów odbywają się raczej ponad głowami przeciętnych katolików i niewiele synodalnych refleksji dociera na dół…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.