Tak się złożyło, że w strasznej dla Polaków dekadzie stanu wojennego pięć kolejnych Wigilii spędzałem za więziennymi kratami. Najpierw na Rakowieckiej w Warszawie, a później już w Barczewie na Mazurach.
Kiedy byłem małym dzieckiem, poważnie zachorowałem. Moi Rodzice zwrócili się do św. Józefa Kaliskiego. Skuteczna pomoc szybko nadeszła. Wyzdrowiałem.
Ubodzy są świętymi Boga – nade wszystko ci brudni, śmierdzący, odrażający, nędzarze, żebrzący, sprzedający się za pieniądze, myszkujący w śmietnikach... Oni wszyscy są świętymi, jak najbardziej dosłownie.
Przysłuchując się świadectwom osób tworzących kulturę można usłyszeć wyznania, które nie napawają nadzieją – Bóg umarł, jesteśmy skazani na pustkę i nicość, człowiek jest wrzucony w ciemność życia i skazany na ciemność śmierci. Głos Karmelu, 3/2005
Wprowadzenie młodego chrześcijanina do pełnego i owocnego udziału w Mszy świętej należy nie tylko do wspólnoty parafialnej, ale także do rodziny, będącej domowym Kościołem. Różaniec, 5/2009
Czasy mamy trudne. Ze wszystkich stron jest atakowana i niszczona rodzina, zabijane są miliony nienarodzonych dzieci, opluwa się Kościół, wiarę i tradycję, a zły duch niewyobrażalnie rozpanoszył się w świecie i w ludzkich sercach. Stąd potrzeba nam na te czasy naprawdę potężnego patrona. Pora więc na nowo odkryć św. Józefa.
Jezus był domniemanym synem Józefa w rozumieniu innych ludzi, którzy nie znając tajemnicy Wcielenia Syna Bożego sądzili, że Józef był naturalnym ojcem Jezusa. To domniemane ojcostwo Józefa względem Jezusa stało się faktyczną przeszkodą dla tych ludzi, którzy nie chcieli uznać Go za Mesjasza.
Czy w Ewangelii wg św. Łukasza można znaleźć inspirację dla głębszego przeżywania niedzielnego zgromadzenia eucharystycznego? Spróbujmy odczytać pod tym kątem słynną perykopę o uczniach idących do Emmaus. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 1(94)/2008
Czy specjalista w chemii jądrowej może nam coś powiedzieć o św. Józefie? Okazuje się, że tak. Z uwagą słuchali go nawet goście z Angoli. Niedziela, 18 października 2009
Gdy wszyscy wdowcy przybyli do świątyni, kapłan wziął od nich różdżki. Zaniósł je do świątyni i modlił się nad nimi, lecz nie zobaczył żadnego znaku. Dopiero gdy wziął ostatnią i podawał Józefowi, wyleciała z niej gołębica i usiadła na głowie Józefa: był to widzialny znak, że to on właśnie miał wziąć do siebie Maryję Powściągliwość i Praca, 12/2005