Właściwie dlaczego my się abp. Głódziem zajmujemy? Przecież nie po to, żeby nas w telewizji pokazali. Nie z powodu zemsty. Nie żeby zrobić mu krzywdę. Nam po prostu na nim zależy. Ale żeby żyć w prawdzie, on powinien uznać, że krzywdzi innych.
Nie wiadomo dlaczego coraz częściej nieradzenie sobie z rzeczywistością objawia się w agresji skierowanej przeciwko własnemu ciału. Alkoholizm, narkomania – znane, ale że można się uzależnić od jedzenia czy niejedzenia? Dziwactwo naszych czasów? Don BOSCO, 3/2009
Argentyńscy biskupi przygotowali instrukcję dotyczącą Komunii dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Proponuję sprawę potraktować rozważnie i nie traktować jej w kategoriach precedensu.
- Arka to taki sklep, w którym towary poustawiane według wartości pieniądza niepełnosprawni poprzestawiali na swój unikalny sposób – usłyszała od Jeana Vanier, pomysłodawcy L’Arche (Arka), Aleksandra „Ala” Nawrocka. I zapragnęła mieć własny sklep.
Odnowa zawsze zaczyna się od zwykłych ludzi, nie od hierarchii, ale żeby być reformą w kościele, musi uzyskać błogosławieństwo biskupów. Trzeba więc budować dialog pomiędzy jednymi i drugimi na różnych poziomach... List, 6/2007
Człowiek, nawet jeśli twierdzi, że Boga nie ma, wyrywa się z czasoprzestrzeni jak tylko może; jest w nim drugi głos, który mówi, że to, co materialne, nie wystarcza. Tygodnik Powszechny, 29 listopada 2009
Jako dziecko modlił się w domu razem ze wszystkimi. Modlitwa u nas była wspólna. W środę zbieraliśmy się razem w kuchni i modliliśmy się przed obrazem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, w piątek do Serca Pana Jezusa, a w sobotę do Matki Boskiej Częstochowskiej. Tak było zawsze.
Jedną z nich wyspowiadałem. Bułgarkę. I rozgrzeszyłem. Wiedziałem, że nie ma klientów i wyjedzie. I wyjechała. Jak wracałem, gęba mi się śmiała: „Panie Jezu, co Ty za numery mi robisz?”– mówi ks. Marek Poryzała o jednej z uratowanych „tirówek”.
Bez wątpienia spotkania ze św. Janem Pawłem II w znaczący sposób wpłynęły na moje kapłaństwo. Kiedy byłem w Rzymie i obchodziłem dziesięć lat kapłaństwa, otrzymałem telefon od ks. Stanisława Dziwisza.
Kiedy przyjeżdżał do Rzymu, dzieliłem się swoimi kłopotami, troskami, zamierzeniami. Bardzo uważnie słuchał. Niczego nie narzucał. Niedziela, 12 października 2008