Energia społeczna oddolnej aktywności w dniach skupienia po katastrofie może zaowocować mobilizacją środowisk patriotycznych w zbliżających się wyborach samorządowych i parlamentarnych, a wcześniej dać poparcie kandydatowi na prezydenta RP niewspieranemu przez żadne niejasne powiązania.
Do stolicy przyjechali Polacy z całego kraju. Zadali sobie wielki trud, by choć przez krótką, ulotną chwilę złożyć hołd Parze Prezydenckiej
Tragicznie przerwana prezydentura Lecha Kaczyńskiego należała do najbardziej wyrazistych światopoglądowo kadencji prezydenckich w polskiej historii najnowszej. Trudno było to jednak zauważyć w atmosferze ciągłych inwektyw, połajanek i kpin, jaką wytwarzano wokół głowy państwa
Jeśli komuś wydawało się, że dwa lata po tragedii w Smoleńsku sprawa ta będzie powoli wypychana na margines debaty publicznej, srodze się pomylił. W mijającym roku katastrofa prezydenckiego tupolewa nadal budziła ogromne emocje, definiowała społeczne podziały, prowokowała polityków do wygłaszania najostrzejszych sądów.
Ta wspólnota i solidarność miały trwać. Wkrótce jednak pękły. Podziały, podejrzenia i oskarżenia pojawiły się szybciej niż można było przypuszczać – jeszcze przed pogrzebami ofiar katastrofy. A rozkręcająca się kampania prezydencka pogłębia niepokoje.
Kamili nigdy polityka nie interesowała. Uczenie się historii uważała za stratę czasu. Przecież to już było. Poszła na medycynę. Pochłonęła ją nauka. Nie było miejsca dla Ojczyzny, nie było miejsca dla Boga. 10 kwietnia wszystko się zmieniło.
Krzyż przynieśli tu harcerze, którzy jak zwykle gotowi do służby pojawili się w miejscu narodowego zgromadzenia. Widząc rozmodlone tłumy, postawili ten krzyż. Stał on tam i nie budził żadnych kontrowersji, ponieważ u nas krzyż raczej nikomu nie przeszkadza.
Powstają nowe twory, a dawne partie zmieniają programowe hasła. Lifting, rewolucja, zmiana warty czy ostateczny upadek? Jaka lewica pójdzie do jesiennych wyborów parlamentarnych?
Bezpośrednim powodem rozpalenia konfliktu stały się wyniki wyborów w 2005 r. i wygrana PiS. Chłodna kalkulacja podyktowała przegranej Platformie Obywatelskiej strategię odrzucenia koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, co w tej chwili przyznają niemal wszyscy analitycy i wielu polityków.
Trzynastego czerwca 2004 r., mniej więcej, co piąty Polak zdecydował się wziąć udział w euro-wyborach, chociaż, jak sądzę, znacznie bardziej chciałby wybrać nowy polski Sejm. Powściągliwość i Praca, 7-8/2004