Marek Franczak o tym, kim był jego ojciec, dowiedział się dopiero po 1989 r. Teraz odzyskał czaszkę taty, którą komuniści oddzielili od tułowia.
Ich dojrzewanie polityczne nastąpiło dopiero na ulicy. Kiedy czerwcowego czwartku 1956 r. wychodzili z zakładów na manifestację, dokuczała im tylko bieda i niewolnicze warunki pracy. Nie widzieli więc nic złego w tym, że idą upomnieć się o swoje. Nie sądzili, że partia robotnicza będzie strzelać do robotników. Tego czwartkowego dnia zginęło ponad pięćdziesiąt ludzi. W tym kilkanaścioro dzieci
Pan Jezus, błogosławiąc wybranych na Górze, używa liczby mnogiej, co może sugerować, że na każdego, kto czyni dobro, spływa Boża łaska i błogosławieństwo, i wielu jest tych błogosławionych...
Świadectwo masowego mordowania bezbronnych jeńców, oficerów Wojska Polskiego, pozostawił wybitny pisarz rosyjski, a wtedy młody komisarz polityczny Armii Czerwonej Izaak Babel. Jego zapiski są wstrząsającym dokumentem historycznym
José Sanchez del Río urodził się 28 marca 1913 r. w Sahuayo w Meksyku. Jego rodzina nie była zamożna, ale za to głęboko wierząca. Ojciec był właścicielem rancza. José miał dwóch starszych braci i młodszą siostrę. Bardzo lubił jeździć konno. Gdy rodzina przeniosła się do Guadalajary, dużego miasta, chłopiec mógł uczęszczać do szkoły katolickiej. Tam też zetknął się z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Meksykańskiej.
Z dr. Karolem Mazurem, szefem Działu Edukacyjnego Muzeum Powstania Warszawskiego rozmawia Łukasz Kaźmierczak
Monte Cassino dla Europy to znak chrześcijańskich korzeni. Dla Polaków – symbol wielkim kosztem okupionego zwycięstwa, któremu drogę przetarły oddziały 2. Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Władysława Andersa.
W jaki sposób powinien przejawiać się katolicki charakter mediów? Na czym ma polegać oficjalna kościelna aprobata dla katolickich mediów? Czy i jaką rolę w Państwa Redakcji pełni asystent kościelny? Jak w pracy Państwa Redakcji realizuje się wezwania i oczekiwania związane z katolickim charakterem dziennikarstwa?
Jeszcze niedawno Irena Kwiatkowska mówiła w jednym z wywiadów, że śmierć szczęśliwa to taka, kiedy ktoś się pomodli, odwróci do ściany i umrze, jakby we śnie. Teraz sama to szczęście osiągnęła
„Lubiłem zabijać ludzi. Lubiłem, bo miało to słodki smak, tak jakbym jadł coś słodkiego.”* wódz Wędrujący Duch, osada Frog Lake, 1 kwietnia 1885 r.