Od dziecka przyzwyczajani jesteśmy do robienia rachunku sumienia w rytm „odpytywanek”. Sposób prosty i skuteczny, ale – jeśli się bardziej zastanowić – również problematyczny, dwuznaczny, a czasem nawet niebezpieczny.
Pedagogia miłości jako antytezy egoizmu to przede wszystkim ukazanie człowieka jako kogoś, kto spełnia się w darze. Miłość, która stanowi dynamikę tego daru, jest miłością „aby drugiemu było dobrze”. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2007
Jednym z najbardziej gorących tematów związanych z seksualnością jest zjawisko homoseksualizmu. Jednocześnie wydaje się, że popularność tej problematyki nie służy rzetelnemu poznaniu jej istoty; bardzo często wypowiadającym się w tej tematyce brakuje znajomości podstawowych faktów i pojęć... Pressje, 8/2006
To był człowiek, który siał miłość i uczył, jak mamy ją przyjmować i cieszyć się nią. Bo wiara chrześcijańska jest wiarą wielkanocną. Chrześcijanin dogłębnie ujęty to człowiek Wielkanocy.
Prawdziwa miłość zawsze jest bezwarunkowa. Akceptujmy dziecko takim, jakim ono jest, a nie jego osiągnięcia, kochajmy bez względu na to, co zrobi albo czego nie zrobi Wychowawca, 3/2009
Dziecko zawsze bardzo intensywnie przeżywa to, co dzieje się pomiędzy rodzicami. Nie potrafi sobie radzić z emocjami tak jak dorośli. Nie umie się zdystansować, nie może pójść z kolegami na piwo ani też uciec od swojej rodziny. List, 12/2007
Piotr Mucharski: O co właściwie chciałbyś mnie zapytać? Przecież wiesz wszystko...
Kiedy rozmawiamy o pierwszych zauroczeniach dzieci, one są tak niewinne, że o seksualności w ogóle nie ma tam mowy. To rodzice wybiegają już w swoich lękach zupełnie niepotrzebnie kilka lat do przodu.
Zabrałem ją i wierzyłem najszczerzej, że odtąd już zagramy w jednej drużynie. Nie, nie przeciwko komuś... Po prostu zagramy razem: na dobre i na złe. Niestety „na dobre i na złe” okazało się lepszym tytułem serialu niż maksymą odnoszącą się do naszego sakramentalnego małżeństwa. Zeszyty Karmelitańskie, 1/2007
Jak będzie wyglądała wieczność? Czego na pewno nie będzie w niebie? Czy możemy sobie na nie „zapracować” ?