Ta niewzruszona nadzieja ku przyszłości towarzyszyła z całą pewnością naszym Świętym Braciom. W chwilach najcięższych doświadczeń pomagała im trwać do końca z Chrystusem i dla Chrystusa. Święci Cyryl i Metody mogą stawać się dla nas zawsze wzorami trwania w naszej wierności Cierpiącemu i Zmartwychwstałemu Chrystusowi. Apostolstwo chorych, 2/2007
Dzieci ulicy mają brudne buzie, są spocone i zmęczone. Nie chodzą do szkoły. Pracują, aby pomóc rodzicom utrzymać młodsze rodzeństwo. Śpią w kartonach albo studzienkach ciepłowniczych, gdzie często giną zalane wrzątkiem z pękających rur. Ich oczy tracą z czasem błysk wiary w to, że kiedyś będzie lepiej Magazyn Familia, 3/2009
Nie więcej niż 70 osób. Tylu w Mongolii można spotkać katolickich księży, sióstr i braci zakonnych. Wszyscy są obcokrajowcami, bo lokalnych powołań nie ma. Jeszcze nie ma, bo to Kościół młody. Niedziela, 18 października 2009
Jakie straty poniósł Kościół haitański w wyniku kataklizmu, trudno jeszcze ocenić. Nikt jeszcze nie wie, ile kościołów legło w gruzach, ilu biskupów, księży, zakonników i świeckich chrześcijan zginęło. Niedziela, 31 stycznia 2010
Agnieszkę poznałam w szkole. Nasze dzieci są w jednej klasie. Zobaczyłam ją w świetlicy z dwiema roześmianymi dziewczynkami uczepionymi jej spodni. Kiedy się przedstawiała, wskazała też na małe: „To Marysia i Ania, przyjechałyśmy po Gabrysię, a Weronika i Kuba zostali w domu” – rzuciła jednym tchem, żeby wszystko od razu było jasne…
Dobrze, że mamy się w co ubrać; wykorzystujemy wszystkie zimowe polarki... Dogrzewamy się również elektrycznymi piecykami. Wydaje się, że ta zima trwa bez końca...
„Chcesz jechać do Afryki, to przyjdź na spotkanie” – usłyszała Emilia pewnego dnia od swojej koleżanki. I przyszła. Bo kto by nie chciał jechać do Afryki? Nie wiedziała jednak tak naprawdę, w co się pakuje. Maciej za to wiedział od razu. A mimo to też przyszedł. A z nimi kilkanaście innych osób.
Wspomnienie zamordowanego 18 lutego 2011 roku w Tunezji ks. Marka Rybińskiego. salezjanina, misjonarza, aktora, piłkarza, mojego przyjaciela…
Podczas wakacji na Mazurach poznałem wolontariuszy z Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego „Młodzi Światu”. Po powrocie do Krakowa zaangażowałem się w jego działalność i powoli dojrzewałem do wyjazdu na misje. Żeby zarobić na ten wyjazd, pojechałem do Wielkiej Brytanii i tam czekałem na wiadomość, kiedy pojawi się dla mnie możliwość wyjazdu. Wreszcie dostałem upragnionego e-maila. Misjonarze zdecydowali, że najpilniejszy jest projekt w Zimbabwe w miejscowości Hwange
Poprzez naszą służbę nie chcemy tylko i wyłącznie pomagać ludziom wyjść z biedy materialnej, bo nie brakuje organizacji zajmujących się tym problemem. My przede wszystkim chcemy wlać w ich serca nadzieję. Pragniemy pomóc im odnaleźć prawdziwą drogę, czyli Jezusa. Duża część tutejszej ludności nie słyszała jeszcze o Jezusie Chrystusie, a jeżeli nawet coś słyszeli, to bardzo niewiele.