Pośród całej tej katastrofy, jaką był finał mundialu, należy się cieszyć, że zwyciężył ten, który więcej wniósł do niego piłkarsko. Ironia polega na tym, że Hiszpanie grali bardziej po „holendersku” niż Holendrzy.
Czas mas się skończył, ale Kościół nie musi wpadać w panikę. Przecież wierzy, że Bóg wraz ze wszystkimi ludźmi zmierza ku dobremu finałowi.
Takiego finału nikt się nie spodziewał. W korytarzu kilka zapłakanych dziewcząt milcząc wpatrywało się w podłogę. Ci, którzy poszli dalej, wytrzymywali kilka minut, nim pojawiały się pierwsze, mimowolne łzy...
Komuś, kto sprawie przyglądał się pobieżnie, wydawać się może, że zakończony właśnie Synod Biskupów zajmował się głównie sprawą Komunii dla osób rozwiedzionych i homoseksualistami. Kogoś takiego lektura Relatio finale może mocno zdziwić.
Poczta Polska weszła w długi proces zmian, w swoiste turbulencje, bez gwarancji pomyślnego finału. Zmiany te wiążą się z przekształceniami organizacyjnymi i częściowo własnościowymi, z masowymi zwolnieniami i rewizją dotychczasowych metod pracy. Niedziela, 27 września 2009
Pamiętna niedziela była kolejnym dniem głębokich przeżyć religijnych. Nikt nie przewidywał tak tragicznego finału. Pokonując urokliwą, krętą górską Drogę Napoleona, w pobliżu miejscowości Vizille k. Grenoble autokar przerwał barierę ochronną i spadł z 40-metrowego stoku do koryta rzeki. Niedziela, 5 sierpnia 2007
Żyjemy w świecie, w którym niemalże na każdym kroku znajduje się komputer, tablet czy telefon komórkowy z dostępem do Internetu. W jednej dłoni mamy dostęp do informacji z całego świata. Logujemy się na Facebooka, Twittera i bez wychodzenia z domu widzimy, co w danej chwili porabiają nasi sąsiedzi. Błyskawicznie możemy sprawdzić wyniki meczu ulubionego klubu piłkarskiego lub oglądnąć filmik przedstawiający tragiczny finał brawurowej jazdy samochodem.
Tragedia ludności na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy wciąż słabo przebija się w powszechnej świadomości. Są jednak tacy, którzy próbują to zmienić.
Kiedy w Rzymie Jan Paweł II stawał się błogosławionym, w Gdańsku chłopacy na co dzień służący przy ołtarzu zaczynali kopać piłkę.
Pierwszy skok Blanik wykonał, gdy miał dziewięć lat. Pokazał ojcu, jak robi salto na tapczanie. Tata – górnik z kopalni „Marcel”, miłośnik boksu i półprofesjonalny futbolista – potrafił to docenić. Niedziela, 5 kwietnia 2009