Nie mamy siły, by czuwać w czwartkowy wieczór. Oszczędzamy je na trwanie przy pustym grobie, a w noc paschalną się wymawiamy, że jesteśmy zbyt senni, by celebrować Matkę Wszystkich Wigilii Wieczernik, 163/2009
W powszechnym odczuciu niedziela wielkanocna zionie jakąś pustką świątecznej radości. Wieczernik, 163/2009
Liturgia nie kończy się rozesłaniem ani w Wielki Czwartek, ani w Wielki Piątek. To tak, jakbyśmy z liturgii na chwilę tylko rozchodzili się do swoich zajęć. Wieczernik, 163/2009
Księga Wyjścia niesie ze sobą wiele zagadek, które nie od razu chcą się rozwiązać zwłaszcza dla niewtajemniczonego czytelnika. Wieczernik, 164/2009
Co tydzień Żydzi obchodzą małą pamiątkę Paschy. Mało jest takich ceremonii i zwyczajów w judaizmie, które nie miałyby zakorzenienia w wydarzeniu Wyjścia. Wszystkie żydowskie święta biorą swój początek z faktu cudownych narodzin narodu, a każdy szabat nazywa się „wspomnieniem Wyjścia z Egiptu”. Wieczernik, 164/2009
Kiedy zaczniemy myśleć o cudach, których Bóg dokonał dla Izraelitów na pustyni, jako o znakach, które miały im uświadomić Bożą obecność i moc, łatwiej będzie nam odkryć, co Bóg przez tamte wydarzenia pragnie powiedzieć dzisiaj każdemu z nas. Wieczernik, 164/2009
Czy wiara młodzieży jest brana pod uwagę, skoro częstą metodą przygotowania do bierzmowania jest „pędzenie przez pobożności”. Im więcej – tym lepiej. Masz chodzić do kościoła, masz chodzić na drogę krzyżową i roraty, masz obchodzić pierwsze piątki miesiąca – a z wszystkiego cię rozliczymy Wieczernik, 160/2008
Czy osobne podejście do młodzieży ma swoją ewangeliczną inspirację? Stosując kategorię wiekowego podziału społeczeństwa, Jezus wyróżnił jedynie dzieci. Czy Pan Jezus nie ufał młodemu pokoleniu? Nie widział w nim nadziei dla Kościoła? Wieczernik, 160/2008
Założyć rodzinę, czy pozostać osobą samotną? Być księdzem, zakonnicą, a może włączyć się we wspólnotę życia konsekrowanego? Jak to rozeznać, jak się nie pomylić? Skąd można zdobyć gwarancję, że to przyniesie szczęście i spełnienie? Wieczernik, 160/2008
Czasami spotykam się z takimi oczekiwaniami: „będę się duchowo rozwijał, to znaczy będzie mi coraz lepiej”. Tymczasem najczęściej jest dokładnie odwrotnie. Najbardziej rozwijamy się, kiedy jest trudno i trzeba przełamywać swoje opory. Wieczernik, 159/2008