Założyć rodzinę, czy pozostać osobą samotną? Być księdzem, zakonnicą, a może włączyć się we wspólnotę życia konsekrowanego? Jak to rozeznać, jak się nie pomylić? Skąd można zdobyć gwarancję, że to przyniesie szczęście i spełnienie? Wieczernik, 160/2008
Wakacje nie dla wszystkich uczniów i studentów były takim samym czasem jak w poprzednich latach. Jedni właśnie skończyli szkołę zawodową, inni zdali maturę, jeszcze inni ukończyli studia. Część z nich pytała, czy uczyć się nadal? Dla wielu absolwentów szkół i uczelni to jednak definitywne zamknięcie ważnego okresu życiu, ale jednoczesne wyzwanie wobec konieczności kreowania własnej, dojrzałej przyszłości.
Często z dużą presją wewnętrzną, u wielu młodych pojawia się pytanie o powołanie, o to co mają robić w dorosłym życiu. Pytania te dotyczą nie tylko spraw zawodowych, wynikających z wcześniejszych decyzji o wyborze szkoły, ale mają szerszą perspektywę, także tę wynikającą z płaszczyzny wiary. Założyć rodzinę, czy pozostać osobą samotną? Poświęcić się najbliższym, albo oddać się nauce, służbie chorym, wychowywaniu następnych pokoleń, a może połączyć jedno i drugie? Być księdzem, zakonnicą, a może włączyć się we wspólnotę życia konsekrowanego? Jeśli tak, to czy jako osoba świecka, czy jako duchowna? Jak to rozeznać, jak się nie pomylić? Do czego jest się powołanym? Skąd można zdobyć gwarancję, że to przyniesie szczęście i spełnienie?
Najogólniej rzecz ujmując, z faktu naszego istnienia wynika, że każdy człowiek został powołany do życia. Biorąc pod uwagę naturalną indywidualność poszczególnych ludzi oraz to, że nasze życie upływa wśród innych osób, każdy człowiek musi sobie odpowiedzieć na pytanie o własne miejsce w tej wspólnocie, o to co oraz wespół z kim chce robić przez większą część swojego życia. Aby to zrobić trzeba zacząć od przyglądania się własnym talentom i upodobaniom, sprawnościom oraz dziedzinom życia, które przynoszą satysfakcję, a następnie, w świetle tych kryteriów, wybrać ludzi, z którymi chce się dzielić te zainteresowania i wartości. To wszystko w konsekwencji będzie wpływać na całokształt stylu życia danej osoby.
Jeżeli na to naturalne spojrzenie nałożymy świadomość wiary, albo dokładniej chrześcijaństwa, to z faktu naszego istnienia na obraz i podobieństwo Boga wynika, że człowiek, oprócz powołania do życia, dodatkowo został powołany do bycia świętym. Dlatego każdy chrześcijanin powinienem nie tylko rozpoznać, jakie jest jego miejsce w płaszczyźnie relacji z innymi ludźmi, ale zrobić to w ścisłej współzależności z wizją, jaką dla jego życia ma Pan Bóg. Odkrycie osobistego powołania i jego akceptacja jest jedną z najważniejszych treści i decyzji naszego życia, gdyż swoimi skutkami sięga na wieczność.
Od poprawności tego rozeznania w dużej mierze będzie zależeć poczucie sensu życia, w którym człowiek postępując w świetle Bożego Słowa, przez miłość spełnia się w służbie bliźniemu. W tym wyraża się nasza rzeczywista odpowiedzialność za własne życie, które będąc darem Pana Boga, domaga się zrealizowania zamysłu, jaki wpisał w nie Stwórca. Dlatego zanim ktoś zacznie rozglądać się wokoło, próbując dookreślić swoje miejsce w codzienności, musi uprzednio zapytać się o to, do czego wzywa go Stwórca, a dopiero potem, z tą świadomością, spojrzeć na własne możliwości i kontekst środowiska, aby rozeznawać własne, szczegółowe powołanie.
Ignacy Loyola mówiąc o rozeznawaniu powołania wskazał na trzy tzw. „pory wyboru”, które nie tyle precyzują czas, co raczej sposób, drogę jego rozpoznania. Pierwsza mówi o sytuacji, w której ktoś, niejako „od zawsze”, jest przekonany, co ma robić w życiu i nie przeżywa z tego powodu żadnych wątpliwości, albo też zdobywa niezachwiane przekonanie co do własnej drogi życia na mocy wewnętrznego doświadczenia (np. jak św. Paweł pod Damaszkiem).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.