Drugi spośród siedmiu listów Apokalipsy jest skierowany do Kościoła w Smyrnie (dzisiejszy Izmir). Było to bardzo aktywne miasto portowe, położone ok. 50 km od Efezu. Życie chrześcijan w Smyrnie można określić jako bardzo trudne z różnych przyczyn. Był to Kościół ubogi nie tylko z powodu ubogiego pochodzenia wiernych.
Chrystus określa się tu tytułem, jakim nazywa siebie Bóg w Iz 4, 6 („Ja jestem pierwszy i Ja ostatni”). Nie chodzi tu jednak tylko o równość w godności Ojca i Syna: uciskani mieszkańcy Smyrny słyszą, że ich prześladowania będą trwać przez niedługi czas (symboliczne „dziesięć dni”), natomiast Ten, któremu są wierni, jest Panem dziejów, Początkiem i Końcem ludzkiej historii. I nawet jeśli w ludzkich dziejach szerzy się zło, nawet jeśli niegodziwość zdaje się triumfować, pierwsze i ostatnie słowo należy zawsze do Boga. Nawet prześladowanie i śmierć nie mogą wyrwać wiernych z ręki Tego, który „był umarły, a ożył” i ma moc nawet nad śmiercią. To nie przypadek, że te słowa o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa czytamy właśnie w Liście do Smyrny. Można w nich dostrzec pewną analogię do losów miasta, które również niegdyś „odrodziło się”: Smyrna została zniszczona w VI wieku, a odbudowana w IV wieku p.n.e. przez Aleksandra Wielkiego; nawiasem mówiąc, jakieś sto lat po napisaniu Apokalipsy historia się powtórzy: miasto legnie w gruzach, by znów się z nich podnieść.
Zatem podobnie i prześladowania Kościoła nie oznaczają jego klęski, są jedynie próbą wierności, a za wytrwałość czeka wspaniała nagroda. „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia”.
I znów to nie przypadek, że właśnie Smyrna słyszy wezwanie do wierności. Niegdyś, jak podaje Cycero, miasto okazało się najwierniejszym sojusznikiem Rzymu w walce z Seleucydami, tak iż zasłużyło na miano Zmyrna fidelis (Smyrna wierna). Teraz miasto słyszy zachętę, by okazało właściwą sobie wierność już nie sojusznikowi politycznemu, ale samemu Bogu. Codzienną wierność, każdego dnia na nowo... a nagrodą będzie wieniec, korona życia. Trudno odgadnąć, jaki wieniec w pierwszym rzędzie miał na myśli Autor. Najczęściej myślimy o wieńcu, jakim nagradzano zwycięzców starożytnych zawodów sportowych. Język sportowy był bliski św. Pawłowi, który porównywał życie chrześcijanina do biegów czy zapasów, bowiem w nich trzeba dołożyć sił, by zdobyć nagrodę. Tym razem nie jest to jedynie wieniec laurowy, ale nagroda życia wiecznego. Dla mieszkańców Smyrny takie porównanie było tym bardziej zrozumiałe, że w ich mieście odbywały się igrzyska sportowe.
Inni zwracają uwagę, że to słowo „wieniec” można by przetłumaczyć również jako „korona”, gdyż wieniec, diadem zdobił też głowę starożytnego władcy. Co więcej, sama Smyrna była nazywana „koroną Azji”, gdyż jej akropol otaczały piękne budowle. Smyrna była znana z wielkich teatrów, sławnej biblioteki... W tak bogatym mieście żyła, jak powiedzieliśmy, uboga wspólnota chrześcijan, tym uboższa, że doznająca różnych form ucisku. A jednak właśnie ten Kościół słyszy od Chrystusa: „Znam twój ucisk i ubóstwo – ale ty jesteś bogaty”. Ucisk i bieda Kościoła w Smyrnie zapewne niewiele obchodzą ludzi... ale obchodzą Syna Bożego, On je zna, widzi i tylko On zna całą prawdę: że ten Kościół tak naprawdę jest bogaty w dobra nieśmiertelne, w dary łaski.
Jakże inne słowa usłyszy dużo bogatszy pod względem materialnym Kościół w Laodycei: „Ty mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi” (Ap 3, 17). Ten, kto dla ludzkiego oka zdaje się biedny i słaby, może okazać się bardzo bogaty w oczach Boga... i odwrotnie: ten, kto pławi się w bogactwach, dla Boga może być biedny i nędzny.
Warto zwrócić uwagę, że w Liście do Kościoła w Smyrnie nie znajdziemy żadnych słów krytyki (natomiast w Liście do Laodycei nie ma żadnej pochwały). Smyrna i Filadelfia to jedyne Kościoły, które otrzymują od Chrystusa list zawierający wyłącznie pochwały, bez negatywnych uwag.
Minęły wieki, przeminęła sława dawnych imperiów. Wśród mieszkańców dzisiejszej Turcji, jak wiadomo, przeważają muzułmanie. Spośród siedmiu miast Apokalipsy tylko w jednym są do dziś chrześcijanie. Jest to... właśnie Smyrna, ten wierny Kościół, który zachował przez wieki skarb swojej wierności.
Proszę pozwolić mi na osobiste wspomnienia z wędrówki po miastach Apokalipsy. Pamiętam bogatą niegdyś Laodyceę: śnieżnobiałe kolumny świadczące o dawnym przepychu miasta, ozdoby... i otaczającą zewsząd głuchą ciszę, wręcz kłującą w uszy. Żywego ducha... tylko paru turystów i my. Z dawnej wielkości został zaledwie rezerwat archeologiczny, ruiny wielkiego miasta.
I pamiętam Smyrnę, dzisiejszy Izmir. W mieście tętniącym życiem mogliśmy uczestniczyć we mszy św. w pięknym kościele franciszkańskim, bynajmniej nie jedynym w Izmirze (najbardziej znany jest kościół św. Polikarpa, słynnego biskupa męczennika z tego miasta, ucznia św. Jana Apostoła). Ale najważniejsze jest to, że w tych pięknych budowlach gromadzi się żywy Kościół, współcześni tureccy i zagraniczni chrześcijanie, których sytuacja zapewne też nie jest łatwa, skoro są „kroplą w muzułmańskim morzu”. Oni również doświadczają poczucia niepewności, obaw o przyszłość... ale trwają przy Chrystusie.
Podczas mszy św. miałam to wielkie szczęście, że mogłam odczytać czytanie...
Łatwo zgadnąć, które: „Aniołowi Kościoła
w Smyrnie napisz...”. Szczególnie dobitnie brzmiały te słowa w miejscu, do którego były bezpośrednio skierowane. „Znam twój ucisk i ubóstwo – ale ty jesteś bogaty”. Jakże aktualne są te słowa... także dzisiaj!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.