Konstytucja: respekt i potrzeba zmian

Niedziela 19/2015 Niedziela 19/2015

Pomimo wprowadzenia po 1989 r. ustroju demokratycznego wydaje się, że polskie elity rządzące wciąż boją się oddać część władzy bezpośrednio obywatelom. Instytucje takie jak referendum czy ludowa inicjatywa ustawodawcza są faktycznie nieczynne

 

Tydzień temu obchodziliśmy święto Konstytucji 3 maja. Była ona dziełem prekursorskim na skalę europejską. Uchwalona w czasie głębokiego kryzysu I Rzeczypospolitej, stanowiła akt naprawy państwa, próbę ustanowienia nowoczesnego ustroju w obliczu wewnętrznej słabości i zewnętrznych zagrożeń. „Nie sposób nie dziękować Bożej Opatrzności za to, że dokument taki stanął u progu ostatnich dwóch stuleci naszego historycznego bytowania. Zdumiewa on dojrzałością zawartej w nim prawdy i mądrości. Przemawia w nim dusza narodu – a raczej wielu narodów, które stanowiły wraz z Polakami ówczesną Rzeczpospolitą – narodu, który czuje zagrożenia pochodzące nie tylko od zewnątrz, ale także z wnętrza własnych poczynań i działań. (...) I oto twórcy Konstytucji odkrywają ten «zbiorowy Obowiązek» (Cyprian Kamil Norwid), jakim musi stać się całe społeczeństwo, jeśli chce zabezpieczyć swą wolność i swój byt” – mówił Jan Paweł II  w Warszawie 8 czerwca 1991 r., w czasie nabożeństwa dziękczynnego z okazji 200. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja.

Dziedzictwo zobowiązuje

Dziedzictwo ustawy majowej zobowiązuje jednocześnie do szacunku dla prawa i działania na rzecz wzmocnienia instytucji suwerennego i sprawnego państwa. Połączenie obu wartości we współczesnej Polsce nie jest jednak łatwe. Obóz władzy konsekwentnie stosuje narrację o bezprzykładnym sukcesie III Rzeczypospolitej. Tym samym tłumi wszelką dyskusję o potrzebie zasadniczych zmian w porządku prawnym, a zatem i w konstytucji. Jedynymi zaproponowanymi przez koalicję rządową zmianami w ustawie zasadniczej były nowelizacja dotycząca prywatyzacji Lasów Państwowych (została ona odrzucona w grudniu 2014 r.) i złożony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego projekt zniesienia monopolu złotego i wprowadzenia możliwości przyjęcia przez Polskę waluty euro (był on rozpatrywany w poprzedniej kadencji Sejmu, ale prace nie zakończyły się przed jej upływem). Propozycje zgłaszane przez opozycję –chociażby regulujące tryb podejmowania decyzji w kwestiach związanych z uczestnictwem Polski w Unii Europejskiej (mimo że w 2011 r. była szansa na dobry kompromis w tej sprawie) czy urealniające instytucję referendum – były konsekwentnie odrzucane.

Jednocześnie koalicja PO-PSL traktuje obowiązującą konstytucję w sposób instrumentalny. Przykładem może być ratyfikacja w 2013 r. paktu fiskalnego zwykłą, zamiast kwalifikowaną większością głosów, co, zdaniem wielu konstytucjonalistów, było złamaniem ustawy zasadniczej. Przyjęty wówczas pakt wprowadził bowiem mechanizmy kontroli nad budżetem i finansami publicznymi przez organy Unii Europejskiej, co oznaczało przekazanie suwerennych kompetencji państwa organizacji międzynarodowej. W takim przypadku art. 90

obowiązującej konstytucji przewiduje przy ratyfikacji przez Sejm wymóg kwalifikowanej większości 2/3 głosów.

Konstytucja z 1997 r. pomimo swych wielu słabości powinna być szanowana jako nadrzędny akt potwierdzający suwerenność państwa i chrześcijańskie źródła polskiego porządku prawnego. Może stanowić wsparcie w wielu toczących się współcześnie debatach cywilizacyjnych. Ustanawia silne gwarancje ustrojowe, które powodują np., że przyjęcie euro wymagać będzie zgody 2/3 Sejmu, zaś rodzina definiowana jest jako związek kobiety i mężczyzny.

Ulepszenie ustawy zasadniczej...

Broniąc obowiązującej konstytucji przed jej omijaniem i łamaniem, nie możemy jednak unikać dyskusji nad jej ulepszeniem. Katalog potrzebnych zmian jest bardzo obszerny. Przemyślenia na nowo wymagają relacje między głównymi organami władzy. Obecna ustawa zasadnicza była efektem kompromisu i wprowadziła systemowy mechanizm wzajemnego blokowania się prezydenta i rządu. Brakuje zachęt do współpracy, głowa państwa może być nieczynna albo przeszkadzać. Prezydent nie ma instrumentów pozytywnych – dysponuje jedynie negatywnym wetem, które nie ma ustrojowego uzasadnienia. Efektywne demokracje zmuszają do przywództwa, polska konstytucja zezwala na ucieczkę od odpowiedzialności.

Inną niezwykle ważną kwestią jest praktyczne wyłączenie władzy sądowniczej ze struktur państwa. Krajowa Rada Sądownictwa jest organem korporacji zawodowej. Skutkiem takiego modelu jest niesprawność sądów – pod względem wskaźników jakości sądownictwa (mierzonych m.in. czasem potrzebnym na uzyskanie prawomocnego rozstrzygnięcia) polski wymiar sprawiedliwości znajduje się na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Tym wszystkim problemom można byłoby zaradzić, ale wymaga to otwartości w poszukiwaniu rozwiązań, również konstytucyjnych, przy pełnym poszanowaniu zasady niezawisłości sędziów.

...podstawą lepszej polityki

Pomimo wprowadzenia po 1989 r. ustroju demokratycznego wydaje się, że polskie elity rządzące wciąż boją się oddać część władzy bezpośrednio obywatelom. Instytucje takie jak referendum czy ludowa inicjatywa ustawodawcza są faktycznie nieczynne. Jedynym głosowaniem powszechnym, przeprowadzonym wbrew woli większości parlamentarnej, było referendum uwłaszczeniowe w 1996 r. Obywatelskie projekty ustaw są zazwyczaj odrzucane w pierwszym czytaniu (jak odrzucona ostatnio inicjatywa w sprawie prawa decydowania przez rodziców o wieku, w jakim rozpoczyna się edukacja szkolna ich dzieci) lub kierowane do prac w komisjach, w których utykają do końca kadencji. Tymczasem rozsądnie dawkowana demokracja bezpośrednia byłaby czynnikiem mobilizującym rząd do prowadzenia lepszej polityki, do uwzględniania w większym stopniu postulatów zgłaszanych przez aktywnych obywateli. Uważam, że nie powinno być możliwości odrzucania w pierwszym czytaniu obywatelskich projektów ustaw, zaś Sejm powinien mieć narzucone maksymalne terminy prac nad nimi. Należałoby również wprowadzić zasadę obligatoryjności referendum po zebraniu miliona podpisów. Takie głosowanie nie mogłoby dotyczyć spraw budżetu, polityki obronnej i amnestii.

Zmiany potrzebne Polsce nie ograniczają się, oczywiście, do korekty konstytucji. Niektórych obszarów nie da się jednak uzdrowić bez nowelizacji ustawy zasadniczej. Moim zdaniem  poważna debata na ten temat jest niezbędna i prędzej czy później – nieunikniona. Rzeczywistości nie da się zaczarować słowami o „Zielonej Wyspie” czy „najlepszym okresie w historii od czasów Kazimierza Wielkiego”. Pewnych wyzwań nie da się uniknąć. Rzecz w tym, żeby przy władzy znaleźli się ludzie gotowi takie wyzwania podjąć.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...