To prawda, że w dorosłym życiu dziecko przejmie odpowiedzialność za swoje postępowanie i za swój los, ale prawdą jest też i to, że to rodzice są najbardziej odpowiedzialni za przygotowanie ich dziecka do samodzielnego życia w przyszłości. Niedziela, 2 września 2007
Jedną z niepokojących cech współczesnej demokracji, zwanej liberalną, jest niezdolność do szlachetnego wychowania dzieci i młodzieży. Coraz więcej rodziców i nauczycieli nie potrafi zaproponować młodemu pokoleniu niczego więcej poza sloganami o wychowaniu bezstresowym, o tolerancji i o życiu „na luzie”. Coraz więcej ludzi dorosłych nie ma odwagi proponować dziewczętom i chłopcom takich więzi i wartości, dla których warto żyć i w oparciu o które młodzi będą w stanie podejmować mądre decyzje na całe życie.
Głównym powodem obserwowanego obecnie kryzysu wychowania jest próba wychowania oderwanego od Boga i od religijnego wymiaru ludzkiego życia. Najczęstszym „uzasadnieniem” takiej postawy jest twierdzenie, że gdy dziecko dorośnie, to samo zdecyduje o tym, czy wybierze religijną, czy też ateistyczną postawę wobec siebie, innych ludzi i świata. Powyższe „uzasadnienie” jest równie naiwne (albo cyniczne) jak twierdzenie, że nie należy proponować dziecku zdrowego pokarmu ani mądrych zasad postępowania, by niczego mu w dzieciństwie nie „narzucać”, bo gdy dorośnie, to i tak samo zdecyduje, czy chce się odżywiać zdrowo, czy też nie, lub czy chce kierować się miłością i odpowiedzialnością, czy też budować swoją przyszłość na egoizmie i szukaniu chwilowej przyjemności kosztem wszystkich i wszystkiego. To prawda, że w dorosłym życiu dziecko przejmie odpowiedzialność za swoje postępowanie i za swój los, ale prawdą jest też i to, że to rodzice są najbardziej odpowiedzialni za przygotowanie ich dziecka do samodzielnego życia w przyszłości.
Mit drugi, jakiemu ulega dziś spora grupa rodziców i innych wychowawców, to przekonanie, że wychowanie religijne jest dodatkiem do „normalnego” wychowania i że z tym „dodatkiem” można poczekać, aż dziecko dorośnie i aż samo sobie ten „dodatek” ewentualnie wybierze.
Tymczasem to właśnie wymiar religijny jest dla człowieka głównym źródłem rozumienia samego siebie oraz sensu własnego życia. W konsekwencji jest też głównym źródłem wychowania, czyli promowania określonych więzi i wartości. Wychowanie pozbawione fundamentu w postaci Bożej prawdy o człowieku i Bożej miłości do człowieka, z konieczności staje się wychowaniem ateistycznym i materialistycznym. Tymczasem pedagogika ateistyczna i humanistyczna może proponować dzieciom i młodzieży jedną z dwóch zaburzonych skrajności: albo kolektywistyczną tresurę (typu komsomoł czy Hitlerjugend), albo – jak obecnie – indywidualistyczny egoizm (według modnych sloganów: żyjcie na luzie, róbcie, co chcecie i wszystko tolerujcie!). Wychowanie oparte na Bożej prawdzie o człowieku oraz na doświadczeniu miłości Boga do człowieka jest jedyną podstawą wychowania realistycznego i pełnego. Wychowanie oparte na dojrzałej religijności sprawia, że dziewczęta i chłopcy upewniają się, iż nie są ani zwierzętami podległymi instynktom i popędom, ani dziećmi ślepego przypadku, skazanymi na egoistyczną samotność lub na podporządkowanie się kolektywowi na zasadzie życia stadnego i robienia tego, co czyni tzw. „większość” społeczeństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.