Zwiedzanie Świątyni Opatrzności Bożej będzie stanowić doskonałą szkołę patriotyzmu. Wymiary narodowy i religijny będą się tu przeplatać, wzajemnie przenikać. A przy okazji będą pokazywać naszą historię jako cząstkę dziejów chrześcijańskiej Europy. Niedziela, 1 czerwca 2008
Z pewnością zwiedzanie tej Świątyni będzie stanowić doskonałą szkołę patriotyzmu również dla nas. Weźmy ołtarz Uniwersytetu Jagiellońskiego. To przecież przywołanie wielkich postaci nauki polskiej. Albo ołtarz unii polsko-litewskiej, ewokujący tradycję wielonarodowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej. Wyraźny charakter sakralno-narodowy mają Kaplice: Maryjna oraz Cierpienia i Pojednania, gdyż przywołują maryjny i pasyjny wymiar naszej wiary, tak charakterystyczny dla chrześcijaństwa w Polsce. Wreszcie, swoiste znaczenie ma ołtarz Konstytucji 3 Maja. Był to przecież początek idei budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Treść dalszych ołtarzy prowadzi aż do wydarzeń Sierpnia’80 i do postaci kard. Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II.
– Czy tak skonstruowany projekt Świątyni pozwoli wydobyć z historii także perspektywę działania Bożej Opatrzności?
– Mam nadzieję, że tak. Wyznaczony przez ołtarze historyczny trakt, po którym będą przechadzać się pielgrzymi i turyści, może uświadamiać, w jaki sposób drogi ojczyzny ziemskiej prowadzą ku ojczyźnie niebieskiej. Kolejne ołtarze będą upamiętniać osoby, zdarzenia, instytucje istotne w dziejach narodu. Wymiary narodowy i religijny będą się tu przeplatać, wzajemnie przenikać. A przy okazji pokazywać naszą historię jako cząstkę dziejów chrześcijańskiej Europy.
– Czy Świątynia Opatrzności Bożej ma swój odpowiednik w Europie?
– Pomysł budowy Świątyni Opatrzności Bożej, jako świadomej projekcji dziejów narodu, jest rzadko spotykany. Nie umiałbym chyba wskazać żadnych analogii wprost. Świątynia Opatrzności w takim projekcie, jak teraz, jest oryginalną ideą wotywną o wyraźnym pierwiastku narodowym. Wielkie zadanie, jakie przed nami stoi, to zainteresowanie tym pomysłem młodego pokolenia Polaków. Sądzę, że jest to trudniejsze niż zebranie funduszy na budowę całego Centrum.
– Pewnie również dlatego, że projekt jest od początku odgórny?
– Na pewno tak. Jest odgórny, jak pamiętamy, od samego początku. Najpierw przecież ideę wymyślił król z prymasem, potem, po odzyskaniu niepodległości, na nowo wskrzesił ją Sejm i prezydent, a później kard. Józef Glemp, wreszcie – abp Kazimierz Nycz. Jest to pewna trudność. Inicjatywy oddolne realizują się niejako spontanicznie. Teraz więc potrzeba czasu i pracy, by ta idea zakorzeniła się w społeczeństwie.
– Powiązanie jej z ideą dziękczynienia z pewnością to ułatwi.
– Pomysł, by budowę powiązać z treścią słowa „dziękuję”, uważam za bardzo dobry. „Dziękuję” to przecież jedno z najpiękniejszych i najważniejszych słów, jakie jesteśmy winni Panu Bogu, sobie nawzajem, Polsce, światu. Jest to idea uniwersalna, która łączy nie tylko katolików, ale też ludzi innych wyznań, innych religii, a także osoby, które nie identyfikują się z żadną religią. Jest to zarazem idea głęboko eucharystyczna. „Eucharisto” znaczy „dziękuję”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.